Tekst nominowany w konkursie SGL Local Press 2019 w kategorii reportaż prasowy

„I ty możesz zostać wiedźminem” Jacek Pelczar, Dobra Gazeta

Pałac w Mosznej znany jest jako lokalny zabytek, niewielu jednak wie, że znajduje się w nim również Szkoła Wiedźminów

W ostatnim tygodniu marca i pierwszym tygodniu kwietnia pałac w Mosznej zmienił się nie do poznania. Zniknęły z niego nowoczesne sprzęty ukryte pod skórami, drewnem i gęstymi sieciami pajęczyn. Zgasło też elektryczne światło zastąpione przez świece i pochodnie. Korytarze zwykle pełne turystów opustoszały, a w zwykle spokojnym parku pojawiły się topielce, upiory, strzygi i inne potwory. Na szczęście jednak dla każdego, kto w tym czasie znalazł się w pobliżu, pałac był pełen wiedźminów.

Najpierw było słowo

Książki o przygodach Geralta z Rivii już od ponad dwudziestu lat podbijają serca czytelników, zyskując sobie coraz szersze grono fanów na całym świecie. Pierwsze opowiadanie, zatytułowane po prostu „Wiedźmin”, ukazało się na łamach czasopisma „Fantastyka” w 1986 roku. Autor Andrzej Sapkowski zgłosił je do konkursu organizowanego przez magazyn i uplasowało się ono dopiero na trzecim miejscu. Nikt się wtedy jeszcze nie spodziewał, że krótki tekst w ciągu kolejnych lat zdobędzie międzynarodową sławę.

Już po czterech latach pojawia się pierwsza książka, zbiór opowiadań również zatytułowany „Wiedźmin”, w którym czytelnicy coraz lepiej poznają mroczny i surowy świat inspirowany słowiańską mitologią. Te rodzime inspiracje pomagają ukazującym się nowym książkom zdobywać popularność w kraju i za granicą. Twórczość Sapkowskiego spotyka się z entuzjastycznym przyjęciem w Czechach, Rosji, na Ukrainie, Słowacji i właściwie całej słowiańszczyźnie. Ciężko było się jej jednak, pomimo istniejących tłumaczeń, wybić na Zachodzie. Przynajmniej do czasu.

Nowa era wiedźmina

Ciągle wzrastająca popularność przygód Geralta z Rivii znajdowała odzwierciedlenie również w innej twórczości niż książki Sapkowskiego. O wiedźminie powstał komiks, film i serial, ale prawdziwy przełom nastąpił dopiero w roku 2007 wraz z pojawieniem się gry komputerowej stworzonej przez firmę CD Projekt. Wzięła ona szturmem zachodnie rynki, spotykając się z pozytywnymi opiniami krytyków, i szybko doczekała się kolejnych części, które do roku 2016 rozeszły się w nakładzie ponad 20 mln egzemplarzy, a jej ostatnia odsłona „Dziki gon” jest najbardziej utytułowaną grą komputerową w historii. Na fali popularności gier i książek obecnie powstaje serial realizowany przez popularne amerykańskie przedsiębiorstwo Netflix. W ten sposób wiedźmin wyszedł z Polski, obiegł cały świat i wrócił na rodzimą ziemię.

Wiedźmini w Mosznej

Wiedźmini z Mosznej oczywiście nie są prawdziwymi pogromcami potworów ze świata książek i multimediów. Spotykają się w pałacu na larpie – czyli czymś w rodzaju gry komputerowej dziejącej się w realnym świecie. Jest to trend, który już od lat cieszy się dużą popularnością na Zachodzie, a i w Polsce od dłuższego czasu staje się coraz popularniejszy. Definicja larpa w Wikipedii brzmi następująco: aktywność na pograniczu gry i sztuki, podczas której uczestnicy wspólnie tworzą i przeżywają opowieść, odgrywając role podobnie jak w improwizowanym teatrze. Akcja larpa może być osadzona zarówno w świecie rzeczywistym, jak i fikcyjnym.

Organizatorem wydarzenia mającego miejsce w pałacu w Mosznej jest Agencja Artystyczno-Eventowa 5 Żywiołów, która od lat zajmuje się organizowaniem gier terenowych, larpów i imprez kostiumowych w całej Polsce.

– Projektami larpowymi zajmowaliśmy się od lat. Kiedy w Polsce ruszył „College of Wizardry” na zamku Czocha, dziejący się w uniwersum Harry’ego Pottera, robiliśmy tam efekty specjalne. Po tym doświadczeniu stwierdziliśmy, że to fajna inicjatywa i chcemy zrobić własne duże wydarzenie na bazie „blockbustera” (termin oznaczający film lub grę, która stała się przebojem kasowym – przyp. red.). To był dobry moment. „Wiedźmin” był wtedy akurat na topie, był grą roku. Porozumieliśmy się z CD Projekt i dzięki temu udało nam się dotrzeć do ludzi z całego świata – opowiadał Dastin Wawrzyniak, współwłaściciel agencji 5 Żywiołów.

Łącząc fenomeny

„Wiedźmin” ma już mocno ugruntowaną markę, larpy natomiast jeszcze nie, ale właśnie dzięki takim imprezom jak „Witcher School” w Mosznej coraz mocniej zmienia się sposób ich postrzegania.

– Jeszcze dziesięć lat temu patrzono na nas jak na bandę dzieciaków biegających po lesie w ręcznikach udających peleryny – wspomina z uśmiechem Damian Wawrzyniak, drugi współwłaściciel 5 Żywiołów. – Dziś to już przeszłość, to już jest przemysł, który bardzo mocno się rozwija.

Pionierzy polskich larpów musieli polegać w dużej mierze na swojej kreatywności i umiejętnościach tworzenia strojów z tego, co było pod ręką, by jak najwierniej upodobnić się do odgrywanych przez siebie bohaterów. Teraz jest to już dużo łatwiejsze, w internecie można kupić stroje i akcesoria, łącznie z bezpieczną lateksową bronią do złudzenia imitującą prawdziwą, dzięki którym przebrania wyglądają jak dzieło hollywoodzkich charakteryzatorów. Natomiast miejsca, gdzie odbywają się duże i profesjonalne larpy, do złudzenia przypominają plany filmowe.

Zmieniła się również sceneria, larpy dosłownie wyszły z lasu i wdarły się na pałacowe salony. Chociaż to nie dzieje się aż tak prosto, bo pasjonaci, którym jeszcze niedawno wystarczyła natura, stali się dużo bardziej wymagający. Dziś, zanim jeszcze do pałacu w Mosznej zjadą goście, swoją pracę rozpoczyna ekipa przygotowująca scenografię. Maskują oni wszystko, co mogłoby przypominać o współczesnym świecie zewnętrznym. Zmieniają kawiarenkę w średniowieczną karczmę za pomocą skór, rogów, świec i drewnianych kufli. Zadbana palmiarnia przeistacza się dzięki nim w skrawek nawiedzonego lasu dzięki płatającemu oczom figle upiornemu oświetleniu, ukrytym głośnikom i rozwieszonym pajęczynom.

– Stwarzamy graczom świat, który ma być odpowiedni. Na przykład przenosimy ich w klimat średniowiecza, w którym dzieje się „Wiedźmin”. Na tym tle, które im zapewniamy, mogą oni całkowicie zatopić się w grę – tłumaczył główny scenograf wydarzenia, Piotr Sawicki.

Ten przeskok do przodu i profesjonalne podejście organizatorów larpów w połączeniu z fenomenem „Wiedźmina” i nie tylko tworzy „Witcher School”, zapewnia również wydarzeniu globalną popularność.

Jak się zostaje wiedźminem

Przebrania i scenografia, nawet przygotowywana z największą pieczołowitością, nie wystarczyłaby do stworzenia niezapomnianych przeżyć dla uczestników. Kolejnym niezwykle ważnym elementem larpów jest fabuła i przygody, w których gracze biorą udział. Tu kończy się podobieństwo do gry komputerowej czy teatru, ponieważ twórcy gry i jej uczestnicy mają taki sam wpływ na jej przebieg, jak na siebie nawzajem. Dlatego przez cały czas trwania wydarzenia nad fabułą czuwa sztab ludzi. Stwarzają oni sytuacje, w których znajdują się gracze, ale to od ich decyzji i poczynań zależy to, co stanie się później. Organizatorzy natomiast muszą naprędce pisać kolejne kartki scenariusza, powoływać do życia nowe postacie i zmieniać scenografię tak, by w tym samym pałacu powstawały wciąż nowe miejsca.

– Robimy wszystko, by pobyt w wykreowanym przez nas świecie wiedźmina był jak najbardziej realistyczny. Ażeby gracze na kilka dni mogli zapomnieć o rzeczywistości i całkowicie zanurzyć się w przygodzie, do tego nieodzowna jest karta postaci – mówił Dominik Wawrzyniak.

Karta postaci to najważniejsze, co otrzymuje gracz. Jest to opis tego, kim jest jego postać, skąd pochodzi, do czego dąży i jaka jest jej historia. To wszystko, reszta jest już jedną wielką improwizacją. Chociaż istnieje kilka punktów stałych, jak lekcje szermierki, walki wręcz, survivalu, łucznictwa i innych dyscyplin niezbędnych do przeżycia nowemu wiedźminowi.

– Grałam dwie postacie w pięciu edycjach „Witcher School” – mówiła uczestniczka larpa Maria Balduzzi. – Ta gra nigdy nie staje się nudna, bo każda podejmowana przez nas decyzja kompletnie zmienia linię fabuły. Tych linii natomiast jest wiele i trwają od tylu edycji, że praktycznie niemożliwe jest, by znaleźć się dwukrotnie w tej samej sytuacji.

Wiedźmini z pięciu kontynentów

W ostatniej, dwudziestej już edycji Szkoły Wiedźminów wzięło udział ponad stu dwudziestu uczestników. Przybyli między innymi z Niemiec, Rosji, Czech, Meksyku, USA, Kanady, Australii i oczywiście Polski. W ogólnym rozrachunku, przez ostatnie lata, w których rozgrywały się larpy, pałac w Mosznej odwiedzili gracze z ponad trzydziestu krajów i pięciu kontynentów. Wszystko po to, by przez kilka dni poczuć się jak bohater ich ulubionej gry komputerowej lub książki.

– To była moja pierwsza edycja i niewyobrażalne przeżycie – relacjonował Jordan Agadelmo, gracz z USA. – Zajęło mi trzy dni, żeby tu dotrzeć, ale było warto. W ciągu gry doświadczyłem przerażenia, szczęścia, oświecenia, poczucia braterstwa i całej gamy innych emocji, tak silnych, że wątpię, bym doświadczył ich gdziekolwiek indziej. Na pewno wrócę tu, by wziąć udział w kolejnych edycjach.

Jordan nie jest jedynym, który tak zareagował na swojego pierwszego larpa. Wielu uczestników ma podobne odczucia, a rekordzista odwiedził Szkołę Wiedźminów już dziesięciokrotnie.

– To częste – mówi Dastin Wawrzyniak. – Ludzie chcą przyjechać raz i myślą, że to będzie koniec, a potem chcą wiedzieć, co będzie dalej, jak potoczy się historia ich postaci – i wracają. Uzależniają się od projektu.

Z każdym rokiem przybywa też chętnych, by po raz pierwszy doświadczyć takiego przeżycia, „stałych bywalców” natomiast wcale nie ubywa.

Granica między życiem a fantazją

W larpach oczywiście wszystko jest na niby, poczynając od świata, przez broń, aż do imion ludzi, i trwa tylko tak długo, jak długo trwa gra. Wyjątkiem są jednak emocje – one są prawdziwe i nieraz tak silne, że organizatorzy musieli stworzyć specjalne warsztaty, żeby pomóc niektórym z uczestników sobie z nimi radzić.

– Ludzie czasem wchodzą za głęboko w ten świat – tłumaczył Dastin Wawrzyniak. – Oczywiście wiedzą, że to gra, ale zżywają się z graną przez siebie postacią do tego stopnia, że przeżywają to co ona. Dbamy o to, żeby przez całą dobę była obecna wykwalifikowana osoba, która pomoże tym graczom poradzić sobie z sytuacją.

Taka reakcja świadczy o tym, jak realistycznie zbudowany jest fantastyczny świat wiedźmina, który co roku powstaje w Mosznej. Dla tych prawdziwych przeżyć w świecie fantazji uczestnicy wracają raz po raz i wszystko wskazuje na to, że wiedźmini zagościli na Opolszczyźnie już na stałe.

 

 

Konkurs SGL Local Press 2019 wsparli:

belka z logo2019 1

 

 

Tagi :

Bez kategorii

Udostępnij