jaw.pl – Analiza. Co tam panie w Jaworznie po wyborach?

Wyniki wyborów samorządowych, nawet w jednym mieście, takim jak Jaworzno, to nieprzebrany rezerwuar danych, które można analizować na różne sposoby. Zaproponowana zaś przeze mnie analiza będzie bardzo prosta, bo oparta na trzech niewielkich tabelach, pochodzących z urzędowej strony Państwowej Komisji Wyborczej (PKW). Jednakowoż mój sposób podejścia, a co za tym idzie i wyniki tej analizy, mogą być na tyle kontrowersyjne, że niektórych Czytelników mogą poirytować. Zwłaszcza tych, którzy doznali wyborczej porażki.

Materiał powstał w ramach projektu Stowarzyszenia Gazet Lokalnych „Audytor wyborczy sieci mediów lokalnych”, realizowanego z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego z Funduszy Norweskich.

Analizy wyników wyborczych można robić od strony czynnej (prawo wybierania), czyli od strony osób biorących udział w głosowaniu: na kogo głosowali w danym obwodzie, których to jest 48, jaka była frekwencja, a dalej, jak głosowali w danym okręgu, których jest 4. Jakie są preferencje wyborcze w danym obwodzie czy okręgu? By w końcu poznać polityczne preferencje wyborców w całym mieście.

Można też analizować wyniki wyborów od strony biernej (prawo wybieralności), czyli od strony kandydatów, których jest stosunkowo mało w porównaniu do liczby wyborców, ale ilość danych na ich temat jest tak wielka, że analizom nie byłoby końca. Mowa oczywiście o danych spoza oficjalnej ewidencji wyborczej, w której obowiązkowy jest wyłącznie szczątkowy biogram.

Są badacze, którzy analizują wyniki wyborów pod kątem wpływu na nie pogody w dniu wyborów. Ktoś pewnie będzie bagatelizował taki związek, bo dysponenci tzw. żelaznego elektoratu np. nie odczują wpływu pogody na ich wyborczy wynik. No, ale kandydaci, którzy w kampanii doraźnie „napompowali” zwyczajowo niezdecydowanych wyborców pozytywnymi emocjami, mogą się mocno zdziwić, kiedy sondażowi wyborcy zamiast pójść do wyborczych urn, skorzystają z pięknej pogody i zabiorą rodzinę na łono natury, z dala od miejskiego zgiełku.

A teraz do rzeczy

W dalszym materiale zaprezentuję 3 tabele stworzone z oficjalnych danych opublikowanych na stronie PKW oraz z kolumny wyliczonej na podstawie tychże danych w specjalny sposób. Jest to algebraiczne zsumowanie głosów formacji politycznych, które stworzyły „Koalicję 15 października”. I jeżeli dotyczy to wprost ostatnich wyborów do Sejmu RP, to w przypadku wyborów samorządowych w roku 2018 oraz w 2024 jest to, z punktu widzenia prawa wyborczego, wartość hipotetyczna, choć jak najbardziej realna. To pierwsze założenie do niniejszej analizy.

Drugie założenie, jakie przyjąłem, to fakt, że w wyborach samorządowych w Jaworznie, zarówno w roku 2018, a także w 2024 głosy elektoratu PiS, który jednolicie definiuje się podczas wyborów do Sejmu RP, rozkładają się na głosy oddane wprost na kandydatów do rady miejskiej jaworznickiego PiS-u, jak i na kandydatów lokalnego ugrupowania JMM. Jest to uzasadnione, ponieważ PiS od kilku kadencji nie wystawia swojego kandydata na prezydenta i oficjalnie popiera kandydata JMM-u, co miało miejsce również i w roku 2018. W roku 2024 wprawdzie oficjalnie nie popierał kandydata JMM-u, ale swojego kandydata nie wystawił, dając swoim wyborcom propozycję „nie do odrzucenia”, ponieważ pozostali kandydaci na prezydenta byli jawnymi antagonistami PiS-u.

Takie tam „michałki”

Zanim przejdę do głębszych wniosków, wynikających z porównania kilku tabel, zatrzymajmy się na samej Tabeli nr 1. Proszę zwrócić uwagę, że KO z PSL i Lewicą zdobył 12 mandatów, czyli większość w radzie, choć uzyskał 14.319 głosów, a algebraiczna suma uzyskanych głosów przez PiS i JMM wyniosła 15.014 głosów, co dało im wspólnie 11 mandatów, czyli mniejszość i przegraną w radzie!

Laik pewnie powie, że to granda, a przynajmniej, że jest to dziwne. Dla wyjaśnienia podam, że przyczyniła się do tego metoda liczenia głosów D’Hondta. Nie wchodząc w szczegóły, metoda ta promuje większe ugrupowania, zabierając mandaty komitetom, które uzyskały niższe wyniki wyborcze. Takie zbójeckie prawo demokracji w większych miastach i w Sejmie RP!

Wniosek nr 1: KO z PSL i Lewicą poniosłoby klęskę, gdyby JMM z PiS-em stworzył jedną listę wyborczą, co wykazałem powyżej.

Dlaczego JMM i PiS nie stworzyli wspólnej listy? To będą już tylko moje hipotezy, choć bliskie prawdy. Po pierwsze szef JMM jest człowiekiem raczej przesądnym. Jednym z takich przesądów, w który wierzy, jest popularny w kraju greps, jakoby podczas wyborów samorządowych wyborcy nie chcą głosować na partie, a na nazwiska. Stąd nigdy nie dopuszczał do formalnego połączenia jego organizacji (JMM) ze znaczkiem partii czy pod znakiem partii. To mu się dotychczas „sprawdzało”, ale tylko pozornie, bo tak naprawdę w PiS-ie były „silne” nazwiska, którym nie przeszkadzała łatka PiS-u. Ot, cała sprawa. No, ale cóż, osobom o przykusej inteligencji trudno zrozumieć niuanse polityki.

Wniosek nr 2: KO z PSL i Lewicą mogło znokautować konkurentów, jeśli wciągnęliby na wspólną listę kandydatów Polska 2050, co wykazałem powyżej.

W jaki sposób KO z PSL-em i Lewicą mógłby zabezpieczyć się przed tą hipotetyczną klęską, gdyby po drugiej stronie trafili na utalentowanych graczy? Jak śpiewał klasyk: „Nie ma takiej rury, której nie można zatkać”. Zatem i KO z koalicjantami mieli nadzwyczaj proste wyjście. Stworzyć koalicję wyborczą wedle przepisu „Koalicji 15 października”, czyli powiększyć koalicję o członków formacji Polska 2050 i stworzyć wspólną listę, na którą padło 16.165 głosów przeciwko 15.014 głosom wspólnie zdobytym przez konkurencję. W układzie rozdzielonego PiS-u i JMM-u mogliby zyskać o dwa mandaty więcej i znokautować konkurentów, zdobywając 14 mandatów. Kolejny raz rzucam to pytanie: Dlaczego nie stworzyli wspólnej listy? Moja odpowiedź pozostaje w sferze domysłów. Jednym z nich jest podejrzenie o słabość mentalną szefa głównej formacji do zawierania trudnych kompromisów oraz moje osobiste podejrzenia, że po stronie kandydatów Polska 2050 „zainstalowano kreta”.

I to na tyle z ciekawostek około wyborczych.

A teraz już na poważnie

Poniżej publikuję Tabelę nr 2. Jeżeli spojrzeć na ilość głosów zblokowanych na JMM i PiS wyborach samorządowych 2018, czyli 21.181 i porównując to z ilością zblokowanych głosów w Tabeli nr 1. (wybory 2024), czyli 15.014, to zaobserwujemy karkołomny zjazd tego tandemu po równi pochyłej. Jest to spadek elektoratu o 29 proc. Proszę zwrócić uwagę na podobną frekwencję zarówno w roku 2018, jak i w 2024. Taki spadek powinien zakończyć się spektakularną katastrofą dla JMM i PiS, do której jednak nie doszło, bo… i nie doszło realizacji mojego Wniosku nr 2., przedstawionego w poprzednim rozdziale.

Spójrzmy ponownie na Tabelę nr 2. Tym razem na zblokowane głosy hipotetycznej „Koalicji 15 października”. Ta wartość to 14.074, a z Tabeli nr 1. wyczytamy, że hipotetyczna „Koalicja” uzyskała w głosowaniu 16.165 głosów, czyli zanotowała wzrost poparcia o ok. 15 proc.

Wniosek nr 3: Gdyby nie 29-procentowy spadek poparcia (2024 liczony do 2018) dla tandemu JMM i PiS, to 15-procentowy wzrost poparcia dla hipotetycznej „Koalicji 15 października” nie zapewniłby jej zwycięstwa w radzie. Co wynika z podstawowych obliczeń algebraicznych.

Jak doszło do tak dramatycznego spadku poparcia dla tego jaworznickiego tandemu? Powiem żartem: „Koń, jaki jest, każdy widzi”, jak napisał w XVIII ks. Benedykt Chmielowski. I nie będę się tu silił na głębsze analizy.

Poważniejszą sprawą jest, dlaczego hipotetyczna „Koalicji 15 października” zyskała jedynie 15 proc. poparcia, liczą wynik z 2024 roku do roku 2018. Wydaje się, że brakowało ze strony liderów pracy u podstaw wśród mieszkańców miasta, a osiągnięty zysk pojawił się jako efekt zużycia urzędującej władzy.

Czy zatem „Koalicja” nie powinna cieszyć się ze zwycięstwa? Owszem, ale należy pamiętać, że zwycięstwo zobowiązuje do lepszego rządzenia, co nie jest takie łatwe.

Poznajmy gorycz zwycięstwa

Tym razem cofnijmy się w czasie do 15 października 2023 roku, tj. do dnia wyporów do Sejmu RP. Poniżej publikuję Tabelę nr 3., która obrazuje wyniki głosowania do Sejmu RP na terenie Jaworzna.

Proszę zwrócić uwagę na zblokowane głosy „Koalicji 15 października” w Tabeli nr 3., które oddali jaworznianie. 29.335 wyborców poparło tę formację. No, ale tylko pół roku później, tj. 7 kwietnia 2024 roku w wyborach samorządowych na hipotetyczną „Koalicji 15 października” głosowało zaledwie 16.165 mieszkańców, tj. katastrofalny zjazd o 45 proc. Stoi za tym oczywiście spadek frekwencji z 75,22 proc. (15 października 2023) do 49,66 proc., (7 kwietnia 2024), czyli spadek o 34 proc., a poparcie dla hipotetycznej „Koalicji 15 października” spadło w ciągu tych 6 miesięcy o 45 proc.!

Nawet nie silę się na wyjaśnienie tego zjawiska, ale uważam, że zwycięzcy ostatnich wyborów do Rady Miejskiej w Jaworznie, i nie chodzi mi o samych radnych, powinni codziennie rozważać: Dlaczego wygraliśmy? Co powinniśmy zrobić, aby zwycięstwo przekuć na realne korzyści dla mieszkańców?

Aneks: Uwaga, bo może dojść do podwójnej katastrofy

Porównajmy raz jeszcze Tabelę nr 3. z Tabelą nr 1. Tym razem zwróćmy uwagę na zblokowane poparcie dla tandemu JMM i PiS. W liczbach bezwzględnych wyniosło ono 15 października 2023 roku 15.465 głosów poparcia, a 7 kwietnia 2024 15.014 głosów poparcia. Nie będę odosobniona w tezie do…

Wniosku nr 4: Tandem JMM i PiS posiada w Jaworznie żelazny elektorat na poziomie co najmniej 15 tys. głosów poparcia. Co wykazałem powyżej.

Na wstępie artykułu wspomniałem o wpływie pogody w dniu wyborów na ich wynik. Przypomnę, jak na wstępie, że stabilny elektorat idzie do wyborów bez względu na pogodę. Emocjonalnie zaś „napompowany” elektorat, o jakim można mówić w przypadku „Koalicji 15 października” (29.335 wyborców 15 października 2023 roku, a 16.165 wyborców 7 kwietnia 2024 roku), może akurat koić swe nerwy na łonie natury, zamiast pójść na wybory.

Wniosek nr 5: Istnieje zagrożenie katastrofą, że 21 kwietnia 2024 roku kandydat na prezydenta „Koalicji 15 października” może przegrać, a wygra kandydat tandemu JMM i PiS, co będzie jeszcze większą katastrofą, bo już dla mieszkańców miasta.

Dlaczego katastrofą? Mając bowiem na uwadze, że „Koalicja 15 października” ma już zapewnioną większość w radzie, to każdy prezydent spoza tej formacji będzie „politycznym eunuchem”, który nie będzie w stanie przeforsować żadnego swego pomysłu. W tym nawet własnego budżetu.

Wniosek nr 6: Walka wyborcza musi zatem potrwać do 21 kwietnia, czyli nie ściągamy nogi z gazu — dla dobra i pomyślności mieszkańców.

ER

Link do tekstu: Analiza. Co tam panie w Jaworznie po wyborach? Co Tydzień Jaworzno

Tagi :

Materiały

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *