24tp.pl – Grzegorz Watycha o sukcesach opowiada godzinami. Niepowodzenia woli przemilczeć

Takie są zasady wyborczej kampanii – podczas konwencji Grzegorz Watycha długo opowiadał o zrealizowanych planach i osiągniętych sukcesach. Przypominamy więc jego obietnice i realizacje miasta za jego czasów, których jako burmistrz Nowego Targu nie spełnił.

Materiał powstał w ramach projektu Stowarzyszenia Gazet Lokalnych „Audytor wyborczy sieci mediów lokalnych”, realizowanego z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego z Funduszy Norweskich.

Szkic wiecznie wyborczy

To była jedna z pierwszych sesji rady miasta po wygranych przez Watychę wyborach dziewięć lat temu. Nowy burmistrz zaskoczył radnych, prezentując na slajdach koncepcję budowy nowoczesnej hali lodowej. Wyglądało, jakby miał niemal gotowy projekt. Niestety, do dziś wszystko pozostaje w formie szkiców i koncepcji. Dwie kadencje nie wystarczyły burmistrzowi, by spełnić największą obietnicę. Jej koszty wyceniano początkowo nawet na 170 mln zł. Potem pojawiły się wyjaśnienia, że to wraz z hotelem, który miałby wybudować prywatny inwestor – ale i tak kwota jest zawrotna, jak na możliwości stolicy Podhala. 

Podczas tegorocznej kampanii samorządowej Grzegorz Watycha odgrzewa pomysł po raz trzeci, chwaląc się przy tym, że gotowa jest koncepcja funkcjonalno-użytkowa, która kosztowała 300 tys. zł. Przez te lata Centrum Sportów Lodowych – bo taką nazwę ma przyjąć obiekt – zmienił położenie, bo w planowanej pierwotnie lokalizacji przy Hali Gorce nie udało się wykupić brakującej działki. Hala stanie więc po drugiej stronie potoku Biały Dunajec, pod skarpą lotniska. Jeżeli Watycha znowu wygra i w końcu spełni obietnicę.  

Gorce – wciąż z tyłu

Kolejnym odgrzewanym przy okazji kampanii hasłem jest promowanie turystyki w regionie, a zwłaszcza wykorzystanie potencjału Gorców. Właśnie górskie atrakcje miały się stać siłą napędową nowotarskiego biznesu, zwiększając przy tym podatkowe dochody budżetu miasta. 

Tymczasem, wciąż nie ma mowy o realizacji zapowiadanych rowerowych jednokierunkowych ścieżek, wytyczonych w leśnych ostępach, czyli tzw. singiel trackach. Stacja narciarska na Dziubasówkach, o której marzył jeszcze poprzednik Watychy, wydaje się bez szans na realizację. Co gorsza, pod obrady rady miasta wraca pomysł wydania zgody na zabudowę terenów zarezerwowanych pod usługi narciarskie. To definitywnie przekreśli szanse narciarskiego ośrodka.

Za to inny, niestety karkołomny pomysł burmistrza Watychy jest realizowany. Otóż zamiast dofinansowywać trasę narciarstwa biegowego przy prywatnym wyciągu na Długiej Polanie, miasto utrzymuje trasę wokół stadionu w centrum Nowego Targu. Efekt? Przy dużych wydatkach na przygotowanie i utrzymanie tej 400-metrowej trasy, nie spełnia oczekiwań: są tylko krótkie momenty, gdy narciarze mogą z niej korzystać. Trasa nie leży w górach, więc każde większe ocieplenie niweczy efekty prac przy jej przygotowaniu. Dodatkowo koszty podnosi zużycie wody do naśnieżania, która pochodzi z miejskiego wodociągu, a nie pobliskiego potoku.

Parkowanie z przygodami

Będąc jeszcze w opozycji, Grzegorz Watycha sprzeciwiał się planom wprowadzenia strefy płatnego parkowania w mieście. Udało mu się zablokować ten pomysł. Lecz gdy sam zasiadł w fotelu burmistrza, wprowadził strefę płatnego parkowania niemal w identycznym kształcie, jaki zakładał pierwotny plan. Tyle że zamiast zrobić to jednym pociągnięciem, rozbudowywał latami strefę, dodając kolejne ulice na prośbę mieszkańców, którzy mieli już dość parkujących pod oknami aut kierowców, chcących unikać płacenia w strefie.

Kompromitacją okazała się budowa dwupoziomowego parkingu. Choć nosi nazwę Park&Ride, to ulokowany jest – zamiast na obrzeżach miasta – tuż obok Rynku. W dodatku po wielu przesunięciach terminu zakończenia inwestycji, na trzy dni przed przecięciem wstęgi okazało się, że z elewacji odpadają deski. Potem były jeszcze liczne poprawki, usuwanie kolejnych usterek w ramach gwarancji. Owszem, parking cieszy się dużą popularnością wśród kierowców, ale głównie dlatego, że jest darmowy. Umowa na unijne dofinansowanie zakłada pięcioletni okres, gdy nie można czerpać z niego dochodów. Nie ulega wątpliwości, że parking jest tu potrzebny i dobrze, że powstał, jednak tego typu miejsca postojowe powinny powstawać na obrzeżach miasta, by zniechęcić do wjeżdżania samochodem do samego centrum. 

(Nie)porządek smogowy

Prawdą jest, że burmistrz dotrzymał słowa, jeśli chodzi o likwidację straży miejskiej. Czy jednak wyszło to miastu na dobre – są wątpliwości. Wprawdzie mieszkańcy w konsultacjach społecznych opowiedzieli się za tym krokiem. Jednak mało kto się spodziewał, że rezygnując z nakładania mandatów za parkowanie, miasto pozbędzie się możliwości egzekwowania prawa od właścicieli kopciuchów. 

Teraz domy kontrolują sami urzędnicy. Nie mając prawa do wystawiania mandatów, mogą jedynie kierować wnioski do sądu. Zaś w sprawach utrzymania porządku na terenie miasta można jedynie wołać na pomoc policję. Choć nie ma co liczyć, że mundurowy wlepi mandat właścicielce psa, wypróżniającego się na trawniku. A miasto przekazuje policji co roku 25 tys. zł na dodatkowe patrole.

Niemal przez całą kończącą się kadencję burmistrza Watychy miasto Nowy Targ zmagało się z fatalną opinią jako stolicy polskiego smogu. Konieczność przyspieszenia wymiany starych kotłów przez mieszkańców, musiała więc być jednym z priorytetów burmistrza. Pozycja wśród liderów rankingów miejscowości z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem nie jest powodem do satysfakcji. Sytuacji nie poprawiło przeniesienie stacji monitoringu powietrza, co odbiło się szerokim echem w kraju, a w mieście stało się zarzewiem konfliktu z rodzimymi ekologami. Zarzucają oni burmistrzowi, że jednym ruchem przekreślił możliwości porównywania wyników i analizowania danych. Więc gdy dziś Grzegorz Watycha chwali się, że ilość pyłu w powietrzu radykalnie spadła, oponenci tłumaczą, że nie jest to efekt postępującej wymiany kopciuchów, tylko zafałszowania danych i ocieplenia klimatu.

Choć wcześniej współpraca z Nowotarskim Alarmem Smogowym przebiegała wręcz wzorowo, to po gromkiej krytyce, jaka spadła na władze miasta, burmistrz się obraził na NAS. Przestał przyjmować zaproszenia na konferencje czy spotkania dotyczące smogu. Nawet te realizowane w starostwie, którego przez lata był sekretarzem.

Grel skonfliktowany

Wciąż nie widać końca konfliktu dotyczącego przebudowy niebezpiecznego skrzyżowania na Grelu. W sporze z właścicielami stojącego przy drodze domu poprzedni burmistrz był bezradny, ale i Grzegorz Watycha – mimo zapowiedzi – nie znalazł wyjścia. Jedyne, co udało mu się zrobić, to ogrodzenie należącej do miasta działki. To tylko zaogniło konflikt. Właściciel posesji przygotował swoistą instalację z taczkami dla burmistrza i wierszem Miłosza „Który skrzywdziłeś”, wywieszonym na elewacji domu.

I na koniec: w tegorocznej kampanii Watycha kolejny raz obiecuje zbudować kładkę nad Czarnym Dunajcem. Tym razem burmistrz chwali się podpisaną już umową na przygotowanie projektu.

Czy będzie miał szansę spełnić tę zapowiedź, dowiemy się już za miesiąc.

*

Mieszkańcom pozostaje mieć nadzieję, że w razie wygranej Watychy, lista zrealizowanych obietnic będzie dłuższa od tej z zawiedzionymi nadziejami.

Pierwsza tura wyborów już 7 kwietnia, a druga – 21 kwietnia.

fig

Link do tekstu: Grzegorz Watycha o sukcesach opowiada godzinami. Niepowodzenia woli przemilczeć Tygodnik Podhalański

Tagi :

Materiały

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *