Dziennikarze „Wiadomości Wrzesińskich” zbulwersowani wyrokiem sądu

Waldemar  Śliwczyński redaktor naczelny i wydawca „Wiadomości Wrzesińskich” oraz Tomasz Szternel dziennikarz tego tygodnika muszą przeprosić urzędnika lokalnej skarbówki za naruszenie jego dóbr osobistych w zamieszczonym na łamach „WW” tekście – uznał Sąd Okręgowy w Poznaniu. – Wyrok jest dla nas krzywdzący, bo w artykule nie podaliśmy nazwiska urzędnika ani żadnych danych pozwalających na jego identyfikację – uważa Śliwczyński.

12 czerwca 2015 r. Tomasz Szternel  w tekście „Upadła. Winnego brak” opisał w „Wiadomościach Wrzesińskich” sprawę wypadku Lucyny Werwickiej.  W jadącą na rowerze kobietę uderzył inny rowerzysta, jak się później okazało urzędnik Urzędu Skarbowego we Wrześni. Na skutek upadku Werwicka doznała złamania ręki i potłuczeń.  Według niej do wypadku doszło, kiedy mężczyzna próbował ją nieprawidłowo, z prawej strony,  wyprzedzić. Sprawą zajęła się prokuratura w Chodzieży, ale ją umorzyła. Swoją decyzje uzasadniła tym, że materiał dowodowy dostarczony przez policję nie pozwolił przyjąć, że urzędnik jest sprawcą wypadku lub złamał przepisy drogowe. Rozżalona kobieta opowiedziała o swojej historii „Gazecie Wrzesińskiej”.

Dziennikarz zajął się  sprawę. Dotarł do akt prokuratury, skontaktował się też z urzędnikiem. Nie użył jednak w tekście  jego nazwiska, ani żadnych danych na postawie których można by go zidentyfikować. Mimo to, urzędnik pozwał dziennikarzy w trybie cywilnym o naruszenie swoich dóbr osobistych. 15 lutego br. Sąd Okręgowy w Poznaniu przyznał mu rację i nakazał zamieszczenie przeprosin w „Wiadomościach Wrzesińskich”. Jednocześnie odrzucił  jego żądanie zadośćuczynienia (urzędnik domagał się on od „WW” 15 tys. zł).

– Wyrok można interpretować tak, że sąd nie chciał nas skrzywdzić i dlatego oddalił żądania finansowe. Jest on jednak dla nas krzywdzący, bo nie można naruszyć czyjegoś wizerunku nie podając żadnych jego danych. W tekście pojawiło się jedynie ogólne sformułowanie „członek kadry kierowniczej urzędu skarbowego”. Ta kadra liczy kilkanaście osób, zarówno mężczyzn jak i kobiety. Identyfikacja urzędnika nie jest więc możliwa – mówi Śliwczyński.
I dodaje: – Moi dziennikarze pytają mnie „Po co mamy  zajmować się poważnymi sprawami skoro każdy kto poczuje się obrażony może nas oskarżyć i sprawę wygrać? Może powinniśmy pisać o balach w przedszkolach?”.
Wyrok nie jest prawomocny. Po otrzymaniu uzasadnienia wyroku Śliwczyński zamierza się od niego odwołać.

WK

 

 

 

Tagi :

Bez kategorii

Udostępnij