Siostry Krzeptowskie z Zakopanego i Łukasz Walkowiak z Głogowińca zostali laureatami Nagrody im. Jana Rodowicza „Anody” w konkursie Muzeum Powstania Warszawskiego. Ich kandydatury zostały zgłoszone przez dziennikarzy tygodników lokalnych należących do Stowarzyszenia Gazet Lokalnych.
Marta Krzeptowska i Maria Krzeptowska – Marusarz otrzymały nagrodę za pomoc uchodźcom. W 2015 roku zorganizowały w Zakopanem koncert „Dla Syrii po góralsku”, w ramach Polskiej Akcji Humanitarnej – SOS dla Syrii. Zebrane podczas koncertu datki zostały przekazane na rzecz wspierania rodzin z ogarniętej wojną Syrii. Wraz z kilkoma innymi osobami pojechały też na granicę serbsko – macedońską i uruchomiły tam punkt pomocy dla potrzebujących. Wolontariusze pomagali uchodźcom przez 10 dni – opatrywali rany, rozdawali gorące napoje, niezbędny ekwipunek i po prostu z nimi rozmawiali.
Siostry Krzeptowskie prowadzą schronisko PTTK w Dolinie Pięciu Stawów Polskich w Zakopanem. Są zaangażowane w promocję bezpiecznego poruszania się po górach (organizują m.in. szkolenia przeciwlawinowe).
Nie pytamy czy warto
Kandydatury sióstr zgłosiła Beata Denis – Jastrzębska, dziennikarka „Tygodnika Podhalańskiego”. – W tegorocznym regulaminie konkursu pojawiła się nowa kategoria „Dzieło/ inicjatywa/ postawa społeczna stanowiące wzór do naśladowania”. Od razu pomyślałam, że siostry Krzeptowskie zasługują na tę nagrodę. Miały odwagę przeciwstawić się części mieszkańców Kościeliska, którzy protestowali przeciwko przyjmowaniu uchodźców przez gminę i same pospieszyły im z pomocą – mówi Denis – Jastrzębska.
Maria Krzeptowska – Marusarz podkreśla jednak, że wielu mieszkańców Podhala wspiera inicjatywę pomocy dla uchodźców. – Nasza postawa i działania wynikały z bezpośredniej potrzeby i okoliczności spowodowanych dramatyczną sytuacją uchodźców. Chciałyśmy pomóc, to bardzo biedni ludzie, których dotknęło niewyobrażalne nieszczęście. Na szczęście na Podhalu jest dużo hojnych i wspaniałych mieszkańców, którzy nas wspierali. Ci, którzy mają inne zdanie nie mają na tyle silnych argumentów aby nas przekonać do swoich racji – mówi. Pytana dlaczego warto pomagać wyjaśnia: – Dobrze jest postępować zgodnie z własnym sumieniem i poczuciem przyzwoitości. W sytuacji gdy grupa ludzi cierpi, a my możemy coś dla nich zrobić nie stawiamy sobie pytania czy warto, to nie są policzalne wartości, tak trzeba i już.
Odważył się tylko Łukasz
Łukasz Walkowiak z Głogowińca, małej miejscowości w województwie kujawsko – pomorskim dostał nagrodę im. Jana Rodowicza „Anody” w kategorii wyjątkowy czyn. Walkowiak z narażeniem życia wyciągnął niepełnosprawnego mężczyznę z płonącego baraku. Drzwi już płonęły, do budynku dostał się więc przez okno.
Jego kandydaturę zgłosiła Sylwia Wysocka, dziennikarka tygodnika „Pałuki”. – Czyn Łukasza był wyjątkowy. Płonącemu barakowi przyglądało się wielu ludzi, ale nikt nie ruszył z pomocą niepełnosprawnemu mężczyźnie. Odważył się na to tylko Łukasz ryzykując zdrowiem i życiem – mówi Wysocka.
Walkowiak tak wspomina ten moment: – Nie zastanawiałem się wtedy nad grożącym mi niebezpieczeństwem. Myślałem tylko o tym, żeby uratować człowieka. To były sekundy.
Walkowiak ma 25 lat, pracował dorywczo na budowach, obecnie jest bezrobotny.
Odnalezienie kandydatów do nagrody było możliwe dzięki współpracy Stowarzyszenia Gazet Lokalnych i Muzeum Powstania Warszawskiego. Efektem tej współpracy jest też Nagroda Specjalna Muzeum Powstania Warszawskiego – za najciekawszy tekst o bohaterze zgłoszonym uprzednio do konkursy MPW im. Jana Rodowicza „Anody” w konkursie Local Press organizowanym przez SGL.
Foto. Alicja Molenda
WK