Rozmowa z Mikołajem Kostaniakiem, działaczem społecznym, radnym Święciechowy, który po raz pierwszy oficjalnie – na naszych łamach – zgłasza swoją kandydaturę w wyborach na wójta gminy.
Materiał powstał w ramach projektu Stowarzyszenia Gazet Lokalnych „Audytor wyborczy sieci mediów lokalnych”, realizowanego z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego z Funduszy Norweskich.
– Gdyby miał pan w kilku zdaniach opowiedzieć o sobie, to…?
– Od urodzenia mieszkam w Lasocicach w gminie Święciechowa. W rodzinnej miejscowości chodziłem do szkoły podstawowej i gimnazjum. Jestem absolwentem II Liceum Ogólnokształcącego w Lesznie. Ukończyłem zaoczne studia na kierunku geografia na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zrobiłem studia podyplomowe z administracji. W tym roku ukończyłem studia menedżerskie MBA – Master of Business Administration. Od 5 lat jestem wiceprzewodniczącym Rady Gminy Święciechowa, a od 8 lat prezesem Stowarzyszenia ZMW w Przybyszewie. Od dziecka angażuję się w działalność społeczną.
– Pierwszą poważniejszą rolą społeczną, jaką pan pełnił, było przewodniczenie Młodzieżowej Radzie Gminy Święciechowa.
– Tak, to była pierwsza kadencja Młodzieżowej Rady w naszej gminie. Byłem jej przewodniczącym w latach 2014-2016. Gdy powstawała Młodzieżowa Rada, ja – już od kilku lat – działałem w Stowarzyszeniu ZMW. Byłem wolontariuszem, pomagałem przy organizacji wydarzeń, a to się z czasem przerodziło w liderowanie tej organizacji. Kiedy przestałem być młodzieżowym radnym, zostałem prezesem ZMW i jestem nim do dziś. Stowarzyszenie się rozrasta, prowadzi coraz większe projekty, zarządzamy nimi razem z koleżankami, z którymi znamy się od przedszkola czy szkoły podstawowej.
Skupialiśmy się początkowo na dzieciach i młodzieży z Lasocic, Przybyszewa i Ogrodów, od kilku lat prężnie wyszliśmy na inne miejscowości gminy Święciechowa. Miesiąc temu było w ZMW 30 członków, teraz dołączyło kolejnych 15. Mamy już działaczy z całej gminy. Staramy się wspierać młodzież. Młodzi ludzie często mają ciekawe pomysły i chęci do działania, ale nie wiedzą, jak się zabrać do tego – my w tym pomagamy. Na wniosek młodzieżowych radnych rok temu zostałem także opiekunem Młodzieżowej Rady Gminy Święciechowa. Połowa młodych radnych jest w Stowarzyszeniu ZMW.
– Jak wyglądała pana kampania wyborcza do Młodzieżowej Rady?
– Trudno to nazwać kampanią, bo przecież wcześniej nie było w gminie takiego gremium. Okręgi wyborcze do Młodzieżowej Rady pokrywają się z wyborami do Rady Gminy. Są zatem jednomandatowe. Ja byłem jedynym kandydatem ze swojego okręgu. Po wyborach spotykaliśmy się w urzędzie i zastanawialiśmy się, co chcemy robić. Pierwszą naszą akcją była Paczka pod choinkę, realizowana wcześniej przez ZMW. Ona jest organizowana co roku. Mieszkańcy przygotowują paczki, a my je przed Wigilią rozwozimy. Organizowaliśmy też inne akcje aktywizujące młodzież, np. Dzień Młodzieży Gminy Święciechowa, spotykaliśmy się z różnymi ludźmi, ale ta pierwsza kadencja była też czasem nauki tego, czym Młodzieżowa Rada może być, jak ma działać. Obecni młodzi radni korzystają z naszych doświadczeń.
– Młodzieżowa Rada to często trampolina do dalszej kariery. Na przykład Grzegorz Rusiecki, były młodzieżowy radny Leszna, został później radnym Rady Miejskiej Leszna, wiceprezydentem, wicestarostą, obecnie drugą kadencję zasiada w sejmie. Chce pan pójść tą drogą?
– Ważne jest dla mnie lokalne działanie, a im mniej polityki na szczeblu lokalnym, tym lepiej. Tutaj liczy się działanie. Bycie młodzieżowym radnym, następnie radnym gminnym, działaczem społecznym, a także studia z zakresu administracji, dały mi sporą wiedzę o samorządzie. Dzięki młodzieżowej radzie uczysz się także jak funkcjonuje dorosły samorząd. Wiesz, kto za co odpowiada, do kogo się zwrócić z daną sprawą, przestają ci być obce takie pojęcia jak uchwały, budżet gminy. Robiąc teraz kolejny krok, chcę zdobytą wiedzę, doświadczenie, ale przede wszystkim nową energię lepiej wykorzystać dla dobra i rozwoju naszej gminy.
– I można się nauczyć, jak być skutecznym?
– Raczej, jak walczyć o sprawy mieszkańców. Dorosły samorząd mnie tego nauczył. Czasem spotykałem się z uwagami, że w Radzie Gminy zabiegam głównie o Lasocice, ale to przecież ci mieszkańcy mnie wybrali i jako radny reprezentuję ich głos.
– Kto pana namówił do startu w wyborach do Rady Gminy?
– Bogna Rusiecka-Kłodnicka, która w wyborach w roku 2018 stworzyła swój komitet i startowała na wójta gminy. W moim okręgu miałem jednego rywala, ówczesnego radnego, który startował z komitetu wójta Marka Lorycha.
– Miał pan wtedy 22 lata.
– Zostałem najmłodszym radnym. W wyborach zdobyłem 99 głosów, mój konkurent – 83. W kampanii chodziłem od domu do domu. Miałem takie hasło: „głosujmy na tych, którzy już działają, a nie tylko obiecują”. Bo obiecać można wszystko, a to działanie weryfikuje skuteczność.
– W wyborach, które odbędą się wiosną przyszłego roku, chce pan jednak sięgnąć po więcej. Już nie tylko po mandat radnego?
– Taką decyzję podjąłem jakiś czas temu, teraz mogę powiedzieć oficjalnie: będę startował w wyborach na wójta gminy Święciechowa. Będę miał swój komitet wyborczy i w każdym okręgu wystawimy kandydatkę lub kandydata do Rady Gminy. Zespół już jest skompletowany niemal w stu procentach.
– Wójt Marek Lorych już wie, że będzie miał w panu rywala?
– Tak, poinformowałem go o tym, że będę startował na wójta. To było w lipcu, przy okazji rozmowy o innych sprawach dotyczących naszej gminy. Już wcześniej dostałem bardzo dużo sygnałów od mieszkańców, nie tylko z Lasocic czy Przybyszewa, że powinien spróbować, że potrzeba w gminie świeżości, energii, młodości. Mieszkańcy mówili mi, że się do tego nadaję, że umiem działać, że pozyskuję pieniądze z różnych źródeł, piszę projekty, że posiadam kompetencje, które w obecnych czasach powinien posiadać dobry włodarz. Mam świadomość, że sam wyborów nie wygram, że potrzebny jest zespół. Ja go mam. Zdecydowaliśmy, że idziemy, że działamy. Chcę grać w otwarte karty, dlatego o swoim starcie powiedziałem wójtowi. Liczę, że będziemy walczyć fair play.
– Kto będzie w pana komitecie?
– Będą w nim zarówno obecni radni, jak też osoby nowe, młode, ale sprawdzone w działalności społecznej. Bardzo cenię sobie doświadczenie innych i chętnie z niego korzystam. Nie jestem zwolennikiem odcinania tego co było grubą kreską i zaczynania wszystkiego od nowa. Pewne rzeczy w samorządzie muszą być kontynuowane, na przykład inwestycje, które planowane są w jednej kadencji, a realizowane w kolejnej.
– Jest pan w opozycji do obecnego wójta?
– Jestem radnym wybranym z konkurencyjnego komitetu. Mamy w Radzie Gminy 7 radnych, wójt ma 8. W wielu decyzjach jesteśmy jednak jednomyślni. W kampanii wójt będzie na pewno przedstawiał swoje dokonania. Myślę, że pod większością z nich ja także mógłbym się podpisać. Głosowałem za budżetem, za absolutorium dla wójta, ale też otwarcie mówię, co mi się nie podoba.
– Co się panu nie podoba?
– Wiele rzeczy można w gminie zrobić szybciej, racjonalniej i efektywniej. Dla mnie ważne jest to, aby mieszkańcy mieli cały czas realny wpływ na wszystko, co dzieje się w gminie, a nie tylko wtedy, gdy są wybory, raz na pięć lat. Dlatego ważne jest dla mnie, aby konsultacje społeczne nie odbywały się tylko wtedy, gdy ustawa nakłada obowiązek ich przeprowadzenia, ale aby były naturalnym mechanizmem relacji samorządu z mieszkańcami, by mieszkańców realnie pytać o zdanie.
– Teraz mieszkańcy nie mają nic do powiedzenia?
– Niektórzy mają, inni nie. Moim zdaniem, jeśli podejmujemy decyzję o budowie drogi, to urzędnik powinien pojechać do mieszkańców, którzy tam mieszkają, spotkać się z nimi i o tym porozmawiać. W tej chwili jest tak, że mieszkaniec, który ma siłę przebicia jedzie do urzędu, albo dzwoni i zawalczy o swoje. Jeśli budujemy np. salę sportową przy szkole, która ma służyć także pozostałym mieszkańcom, to niech oni się w tej sprawie wypowiedzą. Zależy mi, aby dialogu z mieszkańcami nie sprowadzać do wywieszenia informacji w gablocie lub dwóch zebrań wiejskich w ciągu roku, na których jest niska frekwencja.
– O co będzie pan pytał mieszkańców?
– Będę pytał o ich potrzeby, o codzienne problemy, często nierozwiązane latami, a którymi zmagają się w swoich miejscowościach. W gminie Święciechowa w ostatnim czasie powstało kilka większych obiektów, jak na przykład przedszkole, klub dziecięcy i klub seniora, to bardzo cieszy. W klubie dziecięcym zainteresowanie i potrzeby są większe niż jest miejsc dla dzieci. W klubie seniora jest mało osób starszych spoza samej Święciechowy, bo nie mają jak do niego dojechać. To są przykładowe wyzwania, które należy usprawnić, aby miejsca, które już powstały, były dostępne dla mieszkańców każdej miejscowości.
Cieszymy się, że powstanie wreszcie ścieżka rowerowa z Leszna do Lasocic. Zadziwiające jest jednak to, iż decyzja o tym, że gmina Święciechowa może wyłożyć na nią pieniądze zapadła kilka dni po tym, gdy poinformowałem wójta, że będę jego rywalem w wyborach. A przecież dyskusja w tej sprawie toczyła się już od kilkunastu lat, a intensywniej od kiedy zostałem radnym gminy. Wcześniej słyszeliśmy, że gmina nie może tego sama wykonać, ponieważ to droga krajowa, należąca do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Skoro jednak jest to możliwe, to pociągnijmy ścieżkę dalej, do Długich Starych, o co zabiegamy od lat.
– Jest coś, czego zazdrości pan innym gminom?
– Gminę Święciechowa wyróżnia na pewno duża aktywność społeczna. W sołectwach całe życie kulturalne zapewniają organizacje społeczne, stowarzyszenia, fundacje, koła gospodyń, sołtysi, jednostki OSP. Jeśli one nie zorganizują jakiegoś wydarzenia, to nic nie będzie się działo. One tak naprawdę, w poszczególnych miejscowościach, przejęły rolę Samorządowego Ośrodka Kultury. Jaka to jest siła można będzie zobaczyć w niedzielę, 10 grudnia, podczas Świątecznego Jarmarku Pomysłów na Rynku w Święciechowie. To jest wydarzenie, gdzie co roku wystawia się ponad dwadzieścia organizacji z całej gminy.
Bardzo mi zależy na tym, aby pomagać tym podmiotom w pisaniu projektów i zdobywaniu pieniędzy, na stworzeniu Centrum Wsparcia Organizacji Pozarządowych, wdrożeniu w szkołach Młodzieżowego Budżetu Obywatelskiego, realizacji inwestycji z uwzględnieniem rozwiązań błękitno-zielonej infrastruktury, budowie dróg i chodników w zapomnianych częściach naszej gminy. Kluczowe jest dla mnie pozyskiwanie przedsiębiorców, którzy znajdą swoje miejsce w strefie inwestycyjnej przy S5 na terenie naszej gminy.
Wykorzystujmy rozwiązania, które sprawdziły się w innych gminach – niech u nas również się sprawdzą, nie czekajmy. Mamy duży potencjał, niestety niewykorzystany.
O pomysły chciałbym także zapytać mieszkańców. Będę ich pytał o różne kwestie dotyczące gminy, ponieważ to mieszkańcy wiedzą najlepiej, czego im potrzeba. W najbliższych tygodniach w każdym sołectwie planuję spotkanie z mieszkańcami, bezpośredniego kontaktu będzie sporo.
– W kampanii będzie pan wytykał błędy obecnemu włodarzowi?
– Raczej chciałbym się skupić na pozytywnym przekazie. Przez najbliższe pół roku będę ciężko pracował. Zależy mi, aby poznali mnie ci, z którymi nie miałem jeszcze okazji współpracować. Mam nadzieję, że przekonam do siebie wyborców.
– Zawodowo jest pan związany z…?
– Życie zawodowe rozpoczynałem od stażu w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Święciechowie, a następnie rozpocząłem przygodę z sektorem pozarządowym. Obecnie pracuję w Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych, gdzie zarządzam ogólnopolskim projektem w zakresie pozyskiwania funduszy europejskich na programy uwzględniające kwestie adaptacji do zmian klimatu. W pracy zawodowej łączę współpracę z samorządami w całej Polsce i organizacjami pozarządowymi.
– W czasie wolnym?
– Podróżuję i biegam. Lubię aktywnie spędzać czas.
– Zna pan języki?
– Angielski, w stopniu komunikatywnym.
– Jak zareagowała rodzina na pana start w wyborach na wójta?
– Przyjęła moją decyzję z dużym wsparciem, i spodziewała się tego.
– Dziękuję za rozmowę.
Lidia Matuszewska
Wywiad ukazał się w gazecie „ABC” w środę, 30 listopada 2023 roku.
Link do tekstu: Ma 27 lat, jest radnym i działaczem społecznym. Nam mówi, dlaczego kandyduje na wójta? Gazeta ABC
Dodaj komentarz