Do wyborów parlamentarnych zostało kilka dni. Po ilości banerów i plakatów kandydatów na ulicach miast widać, że kampania przybrała na sile. Powodują one nie tylko estetyczny chaos, ale też prowokują pytania o legalność ich umieszczania. Interweniują mieszkańcy i służby.
Materiał powstał w ramach projektu Stowarzyszenia Gazet Lokalnych „Audytor wyborczy sieci mediów lokalnych”, realizowanego z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego z Funduszy Norweskich.
Bilbordy, słupy ogłoszeniowe, latarnie, prywatne nieruchomości, barierki wzdłuż ulic i chodników zostały w ostatnich dniach zalane materiałami wyborczymi z wizerunkami kandydatów do Sejmu. W okręgu wyborczym nr 31, który obejmuje powiat bieruńsko-lędziński oraz miasta Chorzów, Katowice, Mysłowice, Piekary Śląskie, Ruda Śląska, Siemianowice Śląskie, Świętochłowice i Tychy do Sejmu startuje 150 osób z siedmiu list wyborczych. Walcząc o mandaty, zabiegają o jak najlepsze eksponowanie swoich reklam. Te, przypomnijmy, muszą zawierać odpowiednie oznaczenie o finansowaniu przez dany komitet wyborczy – co reguluje Kodeks wyborczy. Także on określa, gdzie nie można prowadzić agitacji wyborczej i gdzie można umieszczać materiały wyborcze.
Szkoła i przedszkole to nie miejsca na kampanię wyborczą
Przepisy stanowią, że agitacji wyborczej nie można prowadzić na terenie szkół. Zabronione jest także wieszanie materiałów wyborczych na szkolnych i przedszkolnych ogrodzeniach. Mimo to na płocie przedszkola w dzielnicy Bończyk w Mysłowicach we wrześniu pojawił się baner wyborczy Mateusza Morawieckiego. Baner został zdjęty dopiero po interwencji jednego z mieszkańców.
Nasi czytelnicy zwrócili także uwagę, że materiały wyborcze kandydatów PiS i KO zostały umieszczone na ogrodzeniu szpitala przy ul. Mikołowskiej, w którym w dniu wyborów będzie siedziba obwodowej komisji wyborczej. Jak to się ma do zakazu agitacji wyborczej na terenie budynku, w którym znajduje się lokal wyborczy? – pytają mieszkańcy.
Na nielegalne wieszanie materiałów wyborczych zdecydowanie reagują władze Sosnowca. W ubiegłym tygodniu miejskie służby zdjęły z ogrodzeń szkół plakaty jednej z kandydatek Prawa i Sprawiedliwości.
„Pani Grażyna bardzo mocno chce jechać do Warszawy, więc pod osłoną nocy jej ekipa obwiesiła szkolne płoty jej wizerunkiem. Pani Grażyna jednak poszła o krok dalej, bo banery wiszą też tam, gdzie… będą komisje wyborcze. Pani Grażyno! Zanim kupi Pani bilety na Inter City do Warszawy, polecam ZTM i kierunek MZUK Sosnowiec, gdzie znajdzie Pani swoje banery. To nie dotyczy tylko Pani Grażyny, a każdego, z każdego komitetu wyborczego, który wiesza banery, żagle i inne reklamy wyborcze w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Miasto to nie śmietnik” – tak w mediach społecznościowych skomentował nielegalne rozwieszanie plakatów wyborczych prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński.
Ostrożność dyrektorki i nieuwaga kandydata
W Mysłowicach niektórzy dyrektorzy placówek oświatowych są wyczuleni na wszelkie formy kampanii wyborczej na terenie szkół czy przedszkoli, którymi kierują. Przykładem jest Szkoła Podstawowa nr 15 przy ul. Dzierżonia w dzielnicy Wesoła. Przekonał się o tym Zbigniew Zduniak, kandydat do Sejmu z listy Trzeciej Drogi.
– Trzy dni temu razem z kolegą powiesiliśmy na słupach energetycznych przy szkole dwa plakaty. Miałem zgodę i zapłaciłem za powieszenie ogłoszeń. Na drugi dzień zauważyłem, że nie ma tych plakatów, więc poszedłem do dyrekcji szkoły zapytać, czy widzieli, czy ktoś je ściągał – opowiada Zbigniew Zduniak.
Podczas rozmowy z wicedyrektor szkoły dowiedział się, że ona nie polecała usuwać plakatów. – Poprosiłem wicedyrektor o zabezpieczenie monitoringu i wracając, zgłosiłem kradzież na policję. Po czym wieczorem dostaję informację z Polska 2050 w Sosnowcu, że jakaś pani zadzwoniła i powiedziała, że ściągnęli w Mysłowicach na ulicy Dzierżonia dwa plakaty wyborcze, ponieważ były źle zawieszone – opowiada Zduniak.
Kobietą, która poinformowała biuro Polska 2050 o usunięciu plakatów, była… dyrektor SP15. To na jej polecenie materiały wyborcze zostały zdjęte ze słupów energetycznych, ponieważ miały naruszać przepisy mówiące o zakazie kampanii na terenie placówek oświatowych. Dyrektor szkoły powiadomiła też policję, że ma te wyborcze materiały Zduniaka.
– Następnego dnia pojechałem do urzędu miasta i sprawdziłem, że jeden ze słupów stoi w pasie drogowym i nie miała prawa zdjąć plakatów. Przyznaję, że na drugim źle powiesiliśmy plakat, nie wiedziałem, że znajduje się na terenie szkoły – mówi Zbigniew Zduniak.
Jego materiały wyborcze zostały zabezpieczone przez dzielnicowego. Zduniakowi groziła grzywna, o czym mówi art. 63a Kodeksu wykroczeń („Kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny”). Ponieważ szkoła i kandydat wyjaśnili sprawę polubownie, policja nie wszczęła postępowania.
Było to dotychczas jedyne oficjalne zgłoszenie w mysłowickiej komendzie dotyczące kradzieży lub niszczenia materiałów wyborczych podczas trwającej obecnie kampanii.
Tylko za zgodą właściciela
Czy to prywatny budynek, czy słup latarni, czy barierka przy drodze – plakat wyborczy można umieścić tylko za zgodą właściciela lub zarządcy danego obiektu i po wniesieniu stosownej opłaty. Wyjątkiem są miejskie słupy ogłoszeniowe. Takich w Mysłowicach jest 30. Wszystkie są do dyspozycji kandydatów do Sejmu i Senatu nieodpłatnie.
Prezydent Mysłowic Dariusz Wójtowicz już na początku kampanii apelował o przestrzeganie przepisów dotyczących umieszczania w miejskiej przestrzeni materiałów wyborczych. Zapowiedział, że plakaty zawieszone na elementach wyposażenia dróg publicznych bez odpowiednich zgód i ograniczające widoczność kierowców będą zdejmowane przez miejskie służby, a kosztami zostaną obciążeni przedstawiciele komitetów wyborczych.
W trakcie obecnej kampanii tylko raz straż miejska musiała interweniować z powodu banerów ograniczających widoczność na drodze. Materiały PiS, Lewicy i Konfederacji były powieszone na barierkach w dzielnicy Piasek. – Powiadomiliśmy komitety wyborcze, w ciągu pół godziny bannery zostały zdjęte i przewieszone – mówi komendant Straży Miejskiej Mysłowice Dawid Skutela.
Art. 108. Kodeksu wyborczego [Zakazy agitacji wyborczej]
§ 1.
Zabrania się prowadzenia agitacji wyborczej:
1) na terenie urzędów administracji rządowej i administracji samorządu terytorialnego oraz sądów;
2) na terenie zakładów pracy w sposób i formach zakłócających normalne funkcjonowanie;
3) na terenie jednostek wojskowych i innych jednostek organizacyjnych podległych Ministrowi Obrony Narodowej oraz oddziałów obrony cywilnej, a także skoszarowanych jednostek podległych ministrowi właściwemu do spraw wewnętrznych.
§ 2.
Zabroniona jest agitacja wyborcza na terenie szkół wobec uczniów.
§ 3.
Za agitację wyborczą nie uznaje się prowadzonych przez szkołę zajęć z zakresu edukacji obywatelskiej polegającej na upowszechnianiu wśród uczniów wiedzy o prawach i obowiązkach obywateli, znaczeniu wyborów w funkcjonowaniu demokratycznego państwa prawnego oraz zasadach organizacji wyborów.
Art. 494. Kodeksu wyborczego [Prowadzenie agitacji wyborczej w miejscach niedozwolonych]
§ 1.
Kto, w związku z wyborami, prowadzi agitację wyborczą:
1) na terenie urzędów administracji rządowej lub administracji samorządu terytorialnego bądź sądów,
2) na terenie zakładów pracy w sposób i w formach zakłócających ich normalne funkcjonowanie,
3) na terenie jednostek wojskowych lub innych jednostek organizacyjnych podległych Ministrowi Obrony Narodowej lub oddziałów obrony cywilnej bądź skoszarowanych jednostek podległych ministrowi właściwemu do spraw wewnętrznych,
4) w lokalu wyborczym lub na terenie budynku, w którym lokal się znajduje – podlega karze grzywny.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto prowadzi agitację wyborczą na terenie szkół wobec uczniów.
Link do tekstu: Nie ma zgody na wieszanie plakatów wyborczych byle gdzie Co Tydzień Mysłowice