Rozmowa z Pawłem Pełką redaktorem naczelnym „Tygodnika Podhalańskiego” zdobywcy tytułu Gazety Roku w konkursie Local Press
Portal Stowarzyszenia Gazet Lokalnych: – „Tygodnik Podhalański” zdobył tytuł Gazety Roku w konkursie Local Press już po raz trzeci. Jaka jest na to recepta?
Paweł Pełka: – Gotowej recepty nie ma. Ale ważne jest, by być blisko czytelników. My jesteśmy. Podejmujemy istotne dla nich tematy, także te bardzo lokalne, którymi siłą rzeczy media regionalne i ogólnopolskie się nie interesują. Do naszych dziennikarzy ludzie podchodzą na ulicy, żeby opowiedzieć o swoich problemach. Trzeba na to reagować jak najszybciej, nawet jeśli temat wydaje się drobny.
Przeciwko „Tygodnikowi Podhalańskiemu” wiele razy wytaczane były procesy sądowe. Kto go nie lubi?
Ci, którym patrzymy na ręce, władza, której wytykamy prywatę. Kto nie ma nic na sumieniu nie musi się nas obawiać.
„Tygodnik Podhalański” publikuje wiele tekstów śledczych. Dziennikarstwo śledcze nie jest dla was zbyt kosztowne?
Te teksty odbijają się dużym echem w całej Polsce. Dzięki nim przychodzą też do nas czytelnicy z kolejnymi tematami. Często gdy zderzą się z urzędniczą skałą mogą odwołać się tylko do nas. Dziennikarstwo śledcze jest pracochłonne, ale bez niego nie ma dobrej gazety.
Ogólnopolskie media mają do dziennikarzy lokalnych lekceważący stosunek. Nie przeszkadza to panu?
Nie. Dobrze się czuję jako dziennikarz lokalny. Podhale to region ważny dla całej Polski. W ostatnich latach nie było polityka, który nie odwiedziłby Zakopanego. Każdy chce się włożyć góralski kapelusz i potrzymać w ręku ciupagę. Podhale przyciąga też mnóstwo turystów.
„Tygodnik Podhalański” wychodzi także w Chicago. Warto zabiegać o ten rynek?
Uważamy, że warto. W latach 70., 80. i 90. wielu górali wyemigrowało do USA. Mimo, że w dzisiejszych czasach Internet pozwala zajrzeć do każdego zakątka świata, wielu z nich ma potrzebę kontaktu z Podhalem za pośrednictwem drukowanej gazety. Mamy tam też reklamodawców.
Większość dziennikarzy „Tygodnika Podhalańskiego” nie ma góralskich korzeni. Jak udało mu przekonać do siebie mieszkańców Podhala?
Podział na górali i ceprów jest demonizowany. Dwóch naszych dziennikarzy pochodzi z Podhala. Ja sam nie ma góralskich korzeni, ale urodziłem się w Zakopanem. Pozostali mieszkają tu od wielu lat i bardzo dobrze znają region. Dla zbudowania zaufania to najważniejsze, a to gdzie kto się urodził nie ma znaczenia.
Foto. Kamil Tysa
WK
W tym roku sponsorują i patronują nam: