Tygodnik lokalny „Nowy Wyszkowiak” wydał wczoraj swój tysięczny numer. – Trzeba być blisko czytelników i być wiarygodnym – wyjaśnia blisko 20 –letnią obecność pisma na rynku jego wydawca Maciej Kowalski.
„Nowy Wyszkowiak” (Edytor) wychodzi w powiecie wyszkowskim od sierpnia 1997 r. Jego twórcy przeszli jednak długą drogę. W 1990 roku „Gazeta Wyborcza” rozpoczęła drukowanie cyklu artykułów Stefana Bratkowskiego pt. „Przewodnik dla twórców gazet lokalnych”. Współpracujący przy spektaklach „Naszego Teatru” (działającego wówczas przy Domu Kultury Hutnik) Piotr Adler i Maciej Kowalski po spotkaniu z Bratkowskim, zdecydowali, że założą gazetę. Pierwszy numer „Wyszkowiaka” ukazał się w 1992 roku, a jego wydawcą był lokalny Ośrodek Kultury Filmowej. Jednak w 1997 r. grupa dziennikarzy odeszła z pisma na znak protestu wobec ingerencji wydawcy w jego treść i założyła własny tygodnik „Nowy Wyszkowiak”.
To obecnie gazeta o największym nakładzie w powiecie wyszkowskim. Według wydawcy jej sprzedaż wynosi średnio ok. 3 tys. osób. „Nowy Wyszkowiak” kosztuje 2,50 zł i zatrudnia ok. 10 osób.
– Utrzymaliśmy się tak długo na rynku, bo jesteśmy wiarygodni. Zawsze starannie sprawdzamy informacje, bo wiemy, że na wiarygodność pracuje się latami, a można ją stracić w jednej chwili. Staramy się też być blisko naszych czytelników i często podejmujemy w ich imieniu interwencje. Ludzie już wiedzą, że jeśli nie można czegoś załatwić w urzędzie, to trzeba przyjść do nas. Często, choć nie zawsze udaje nam się im pomóc – mówi Maciej Kowalski wydawca „Nowego Wyszkowiaka”.
W tysięcznym numerze ukazało się rozstrzygnięcie SMS-owego konkursu dla czytelników, w którym wybrali najważniejsze wydarzenie ostatnich 20 lat w powiecie wyszkowskim.
Redakcja „Nowego Wyszkowiaka” nie planuje jubileuszu z okazji tysięcznego numeru pisma. – Lepszą okazją będzie 20 – rocznica powstania tygodnika – mówi Kowalski.
MW