Gospodarstwo Anny i Adama Ogorzałków z Czernięcina Poduchownego (gm. Turobin) zostało w ubiegłym roku ogłoszone najlepszym gospodarstwem na Lubelszczyźnie. Szczególne podziękowania rolnicy otrzymali od prezydenta Polski. W osiągnięciu sukcesu pomogły fundusze unijne, z których gospodarze chętnie korzystali.
Państwo Ogorzałkowie gospodarstwo rolne prowadzą od 1999 roku. Obecnie gospodarstwo prowadzone przez małżeństwo liczy, łącznie z dzierżawami, ponad 100 ha. Specjalizuje się w hodowli bydła mlecznego i produkcji mleka.
– Początek gospodarstwa to 1999 rok. Wtedy pobraliśmy się. Wcześniej było tu gospodarstwo, ale niewielkie, bo 4-hektarowe, gdzie były dwie krowy. Mama była tutaj sama, tata wówczas pracował. Tradycji gospodarskich żadnych nie było. Po ślubie powoli wzięliśmy się za gospodarzenie. Z dwóch krów dochowaliśmy się kilkudziesięciu, bo wszystko to co mamy obecnie, to z własnego chowu. Zaczęliśmy też od zakupu traktora, który kupiliśmy za pieniądze z naszego wesela. Śmiejemy się, że zamiast kupić sobie samochód lub wyjechać w podróż poślubną, my za zebrane pieniądze kupiliśmy ursusa, który dzielnie pracuje do dnia dzisiejszego – swoje niełatwe początki wspomina Adam Ogorzałek. Międzyczasie małżeństwo dokupiło kolejne gospodarstwo. Wówczas hodowali 30 krów dojnych i cielęta. Pasza zadawana była taczkami, krowy pojone były wiadrami, a dój odbywał się ręcznie.
Gospodarstwo państwa Ogorzałków funkcjonowało jeszcze przed integracją z Unią Europejską, jednak dopiero po tym fakcie, zaczęło się dynamicznie rozwijać. Wszystko dzięki funduszom unijnym. Jak podkreślają rolnicy, obecnie dużym plusem jest możliwość korzystania z unijnych funduszy. Dzięki temu ich gospodarstwa są nowoczesne, na polach pracują lepsze, bardziej precyzyjne, wydajniejsze, a zarazem oszczędniejsze maszyny. Podkreślają też, że przed przystąpieniem do UE nie było też takiego wyboru – dostępności maszyn. Teraz gospodarz może wybierać spośród wszystkich marek.
Również jeśli chodzi o wyposażenie obór przed rolnikami otwierają się nowe możliwości. Na przykład gospodarstwa mleczne coraz częściej wykorzystują w oborach roboty udojowe, do podgarniania paszy, obornika.
– A kiedy zaczynałem prowadzić gospodarstwo, większość prac trzeba było wykonywać ręcznie – podkreśla rolnik.
– Do 2005 roku trzeba było u nas poić ręcznie, zadawać paszę taczkami, pod każdą sztukę podjechać i szuflami podawać. A potem, jak już krowy miały poidła, same mogły się napić i najeść, to dla nas już była duża ulga. Teraz się już przyzwyczailiśmy do tego, nawet zaczynamy marudzić, że nam za długo schodzi obrządek. Dzień zaczynamy o godz. 5.00. Robimy obrządek, który trwa średnio 3 godziny rano i tyle samo wieczorem. Oprócz udoju musimy pomyć sprzęt, wymyć posadzki. Wszystko musi być wyczyszczone. Sami też prowadzimy dokumentację. Cały czas jesteśmy też pod wrażeniem, jak zwierzęta są mądre, jak się zachowują, jakie są charakterne. Obserwujemy je na co dzień i cały czas nas zaskakują – mówi Anna Ogorzałek.
– W 2005 roku wybudowaliśmy nowoczesną oborę wolnostanowiskową z halą udojową. Obecnie mamy 106 ha z dzierżawami i w oborze jakieś 160 kilka sztuk bydła. w międzyczasie korzystaliśmy z funduszy unijnych i teraz również złożyliśmy wniosek w ramach nowego PROW. W chwili obecnej mamy oborę wentylowaną, mamy zamontowane tzw. mieszacze powietrza, które są sterowane komputerowo, krówki mają zamontowane automatyczne czochradło oraz posiadamy robota do podgarniania paszy. Nie mamy robota udojowego, nad którym myślimy, ale ze względu na sytuację na rynku mleka trudno podjąć taką decyzję – opisują gospodarze.
Jak mówią państwo Ogorzałkowie miłości do ziemi i zwierząt nauczyła ich mama. Teraz wszystko co zbiorą z pola jest zagospodarowane w ich gospodarstwie. – Śmiejemy się, że do tego czasu uczyliśmy się hodowli krów, początki też były różne, a teraz uczymy się uprawy ziemi. Staramy się inwestować i rozwijać się. Zobaczymy, na ile pozwolą nam warunki. Staramy się też nie narzekać, bo z tego nic nie ma. Wiadomo czasy są trudne i jakoś się próbujemy w tych czasach odnaleźć i podejmować takie decyzje, które będę nas prowadzić do przodu. Syn w wolnych chwilach pracuje z nami, nie wykręca się. Na razie się uczy i bardzo nas mobilizuje, aby jeszcze bardziej modernizować gospodarstwo – twierdzą zgodnie małżonkowie.
Dynamiczny rozwój gospodarstwa został zauważony i doceniony. Anna i Adam Ogorzałkowie są laureatami licznych konkursów. – Wszystkie nagrody, które zdobyliśmy, to rok 2015. Zaczęło się od AgroLigi, konkursu, do którego zostaliśmy wytypowani przez Ośrodek Doradztwa Rolniczego, przez nasz biłgorajski oddział. Na początku sceptycznie podchodziliśmy do tego zgłoszenia. Stwierdziliśmy, że nie mamy szans w porównaniu z gospodarstwami prowadzonymi z dziada pradziada, rozwiniętymi. Myśleliśmy wtedy: „gdzie my do nich będziemy startować”. Ale udało się. Bardzo kapitule konkursu spodobało się nasze gospodarstwo. Naszym atutem był fakt, że rozwinęło się one w bardzo krótkim czasie, bo mniej więcej w ciągu 10 lat. Brane były pod uwagę także wyniki z upraw i wskaźniki finansowe. W efekcie rok temu w Sitnie otrzymaliśmy nagrodę Mistrza Rejonowego AgroLigi. Później wygraliśmy też AgroLigę wojewódzką i byliśmy laureatami krajowymi tego konkursu. Tego samego roku Starostwo Powiatowe w Biłgoraju oraz OSM w Krasnymstawie zgłosiło nas do konkursu „Rolnik roku”, organizowanego przez „Dziennik Wschodni” – wyliczają po kolei swoje nagrody.
Ale to nie wszystko, tego samego roku w listopadzie, z rąk wiceministra Jacka Boguckiego, odebrali wyróżnienie w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, na targach Mleko-Expo za stały wzrost produkcji mleka i jego wysoką jakość. Oboje są też odznaczeni jako „zasłużeni dla rolnictwa”.
– Te wszystkie nagrody spłynęły na nas równo 10 lat po tym, jak pobudowaliśmy oborę. Poświęciliśmy się temu gospodarstwu w pełni, całą swoją młodość mu oddaliśmy – mówi z uśmiechem małżeństwo.
Natalia Kyc, woj. lubelskie
Trwa konkurs dziennikarski pod nazwą „To się dzieje. Fundusze Europejskie”. Jest on kierowany do wszystkich uczestników warsztatów organizowanych w ramach projektu „Fundusze Europejskie na jedynce prasy regionalnej i lokalnej”.