Marszałek ponagla prezydenta Bytomia, żeby ten szybciej pracował. Inaczej miasto straci ponad 400 mln zł dotacji i z kompleksowej rewitalizacji będą nici…
Jak to jest? Urząd Miejski chwali się wywalczonymi – przez poprzedniego jeszcze prezydenta – dużymi pieniędzmi, wydaje foldery, gazetki, organizuje spotkania, ale postępu w wykorzystaniu niemal legendarnych już 400 milionów złotych nie widać. Urzędnicy twierdzą, że nad tym pracują, ale marszałek wytyka im opieszałość. Bo minęły już ponad cztery lata…
Bytom otrzyma 100 mln euro na rewitalizację, ale pod warunkiem, że przedstawi program wykorzystania tych pieniędzy. Innymi słowy bytomscy urzędnicy muszą wskazać, na co pieniądze są potrzebne, przygotować stosowne dokumenty i przedstawić w Urzędzie Marszałkowskim Gminny Program Rewitalizacji.Wiadomo o tym nie od dziś.
19 września marszałek województwa śląskiego Wojciech Saługa zaapelował do prezydenta Bytomia, Damiana Bartyli, o zintensyfikowanie i przyspieszenie prac nad programem. Zaniepokoiła go bowiem przesłana 31 sierpnia robocza wersja dokumentu, będąca jeszcze we wstępnej fazie opracowania. Wskazał brak wielu podstawowych danych, np. głębszej analizy obszaru rewitalizacji czy szacowanych kosztów.
Marszałek wezwał do jak najszybszego zakończenia prac nad dokumentacją, termin tych czynności wyznaczył na 17 października. Ponadto oczekuję pisemnej informacji na temat stanu przygotowań do realizacji wszystkich projektów przewidzianych do wsparcia w ramach OSI wraz ze wskazaniem konkretnych terminów ich realizacji, jak i wartości wskaźników planowanych do osiągnięcia do końca 2018 r. – napisał w piśmie do prezydenta Bartyli marszałek Saługa. Po akceptacji przez Radę Miejską w Bytomiu program zostanie przedstawiony marszałkowi, a następnie musi uzyskać pozytywną opinię m.in. Ministerstwa Rozwoju.
W grudniu marszałek powinien ogłosić konkursy na realizację konkretnych zadań, bo choć owe 400 mln zł jest nam „przypisane”, to jednak muszą być wydane w ramach konkursów. Każdy, kto chce o te środki wystąpić, musi złożyć wniosek, napisać projekt i wówczas może je dopiero otrzymać. Natomiast każdy z tych wniosków musi być ujęty w Gminnym Programie Rewitalizacji, o który marszałek się upomniał.
Jeśli Bytom nie wywiąże się ze zobowiązań związanych z rewitalizacją miasta, to grozi mu utrata rekordowej dotacji 100 milionów euro.
Pieniądze te miał uzyskać z Unii Europejskiej na dofinansowanie inwestycji i działań związanych z tak bardzo potrzebną rewitalizacją. Miały one pomóc bytomianom i miastu, żeby „stanęło na nogi”. Tak jak Łódź i Wałbrzych, Bytom został uznany za szczególne miejsce na mapie Polski, wymagające szczególnej interwencji. Tymczasem 19 września skończyły się konsultacje programu w Wałbrzychu, a Łódź zrobiła to znacznie wcześniej. My zaś nie wiemy nawet, jak wygląda wersja robocza bytomskiego dokumentu, która została przesłana do marszałka.
Radny Mariusz Wołosz mówi: Może się za chwilę okazać, że to nie zapewnienie wkładu własnego, które wywołało różnego rodzaju wiele nieskoordynowanych, dziwnych ruchów, prób sprzedaży spółek, będzie naszym największym problemem. Może nawet do sprawy wkładu własnego nie dojdziemy, bo nie jesteśmy w stanie formalnie i merytorycznie podjąć wyzwania pod tytułem: 400 mln złotych.
Ale nie tylko tego wyzwania, jak się okazuje, nie jesteśmy w stanie podjąć. Oto bowiem Powiatowy Urząd Pracy rezygnuje z blisko 2 mln złotych z 9 mln, które były dla nas przeznaczone na ten rok na zwalczanie problemu bezrobocia. Można by za to zrealizować chociażby szeroko zakrojone działania na rzecz zdobycia przez bytomskich bezrobotnych pracy w innych miastach. Tak więc oddajemy pieniądze, bo nie jesteśmy w stanie ich wykorzystać. Władze miasta absurdalnie „zwalczają” bezrobocie poprzez rezygnację ze środków na ten cel. Jest to pewna forma niegospodarności, braku pomysłu i braku przygotowania do zarządzania miastem i pomagania jego mieszkańcom – mówi radny Michał Bieda. Urząd Miejski nie odniósł się do sprawy.
Procent wykorzystania środków na zwalczanie bezrobocia systematycznie w naszym mieście spada. W 2012 roku to było 96%, w 2015 było to już tylko 71%. Czy jeśli teraz mamy problem z wykorzystaniem systemowych środków w ramach zwalczania bezrobocia w wysokości 9 mln zł, to czy będziemy więc w stanie wykorzystać środki w ramach Obszaru Strategicznej Interwencji? Bo przypomnijmy, że do zwalczania bezrobocia Powiatowy Urząd Pracy ma wykorzystać blisko 70 mln złotych spośród owych 400 milionów.
W czerwcu Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła kompleksowy raport dotyczący problemów społecznych Bytomia.Ten raport jest dla władz Bytomia niezwykle krytyczny, nie zechciały go one nawet komentować. Szef delegatury NIK zwracał się do Przewodniczącego Rady Miejskiej Andrzeja Wężyka z prośbą o umożliwienie przedstawienia dokumentu na sesji Rady Miejskiej. Do dziś nie miało miejsca takie wystąpienie. Tymczasem czy nie należałoby się zmierzyć się z tą uzasadnioną przecież krytyką organu nadzoru i potraktować wyniki kontroli jako podpowiedź? Jest to szczególnie ważne w przededniu ogłoszenia konkursów w ramach Obszaru Strategicznej Interwencji, bo raport wskazuje miejsca, gdzie popełniane są błędy miedzy innymi w efektywnym wykorzystaniu środków na zwalczanie bezrobocia.
Opis tabeli: Statystyka pokazuje, że powiaty, mające wyższe bezrobocie niż nasze miasto, lepiej od Bytomia poradziły sobie z tym problemem. W całym kraju bezrobocie spada znacznie szybciej niż u nas. Sytuacja, kiedy zwracamy się do Wojewódzkiego Urzędu Pracy o zmniejszenie środków na pomoc bezrobotnym w mieście, w którym bezrobocie jest najwyższe, jest więc trudna do wytłumaczenia.
Katarzyna Krzemińska, „Gazeta Bytomska”, woj. śląskie
Trwa konkurs dziennikarski pod nazwą „To się dzieje. Fundusze Europejskie”. Jest on kierowany do wszystkich uczestników warsztatów organizowanych w ramach projektu „Fundusze Europejskie na jedynce prasy regionalnej i lokalnej”.