Galeria barwnych informatorów Gazety Lokalnej Kutna i Regionu

Każdy reporter bazujący na kontaktach z informatorami wie, jak dziwni ludzie potrafią trafić się w dziennikarskiej pracy. Zwiastuni końca świata, podsłuchiwani paranoicy i językowe antytalenty. Przedstawiamy galerię najdziwniejszych informatorów Gazety Lokalnej Kutna i Regionu.

Pięć lat temu, w ciepłe lato w redakcji pojawił się emerytowany nauczyciel wf-u.

– Ciężko było dokładnie zrozumieć o co mu chodzi, ale proponował nam opisanie „kodu na wszystko”. Dzięki odpowiedniemu szyfrowi można było odczytać sekretny przekaz, mówiący m.in. że świat czeka zagłada w 2100 roku. Odkodować można było także datę śmierci każdego człowieka Kiedy jednak próbowaliśmy wypytać go o szczegóły nie potrafił sensownie odpowiedzieć – mówi kierownik redakcji Joanna Chrzanowska.

Kilka dni później mężczyzna pojawił się w redakcji po raz drugi – z kartką z bloku z narysowanym wzorem, wyglądającym jak wzór strukturalny bliżej nieokreślonej substancji. Bardzo prosił o przefaksowanie wszystkiego do… Tokio.

– Zostawił pismo i uciekł. Do dzisiaj mamy je w naszym archiwum – dodaje J. Chrzanowska.

Innym razem do redakcji zgłosiła się kobieta, która donosiła o inwigilacji. Podsłuchiwanie, podglądanie przez służby – brzmiało dramatycznie. Okazało się, że to wymysły paranoidalnego umysłu.

– Kobieta mówiła, że ma zainstalowane kamery w mieszkaniu a policja i ksiądz robią transmisje na żywo. Później tą samą policją nas straszyła, kiedy nie chcieliśmy tematem się zająć. Ostatecznie dołączyliśmy też do grona osób, które ją inwigilują. Nie wiemy, co dziś dzieje się z tą panią, ale mamy nadzieję, że już jest wszystko dobrze – mówi Joanna Chrzanowska.

Problemem w pracy dziennikarza stać się może także komunikacja. Kilkukrotnie pojawiał się u nas pan Julian, który z językiem polskim musiał być na bakier od najmłodszych lat.

– Bardzo ciężko się z nim rozmawiało, gdyż w swoich wypowiedział wtrącał mnóstwo dygresji i historii niezwiązanych z głównym tematem. A sprawę miał poważną i jak się okazuje – walczył w słusznej sprawie – opowiada Bartosz Nowak, który poświęcił artykuł o panu Julianie.

Pan Julian próbował odnaleźć sprawiedliwość po skażeniu jego pola w latach dziewięćdziesiątych. Wszystkie badania biochemiczne wskazują na kilkusetprocentowe przekroczenie norm szkodliwych substancji, jednak żaden urząd ani instytucja nie chciał podjąć się sprawy, gdyż nie było możliwości zrozumieć mężczyzny.

– Nam się udało zwrócić uwagę urzędników. Sprawa i tak została umorzona, gdyż artykułowanie problemów przez pana Juliana porównać można z obcym językiem – dodaje Bartosz Nowak. – Przykre jest to, jak wykluczeni mogą być ludzie ze względu na swoją mowę…

Zapewne naszą galerię barwnych informatorów mogłaby uzupełnić każda z redakcji lokalnych gazet.

Autor: Krzysztof Szymański.
Na zdjęciu: Joanna Chrzanowska i Bartosz Nowak

Tagi :

Bez kategorii

Udostępnij