Dyżury weekendowe i popołudniówki, spektakle i pikniki, festyny i sesje samorządowe – czego nie robi się dla czytelnika, który spragniony błyskawicznego dopływu informacji kibicuje dziennikarzom w jak najskuteczniejszym wypełnianiu ich misji. Ta z kolei sprawia, że czasem łatwo zgubić rachubę czasu i obudzić się z ręką w noc…ny dyżur z aparatem na szyi Ale przecież – szczęśliwi czasu nie liczą!
Wśród członków kilkunastoosobowej załogi Gazety Lokalnej Kutna i Regionu próżno szukać wybitnych domatorów. Stawce doraźnie przebywających we własnych czterech kątach przewodzą, rzecz jasna, dziennikarze. A w tym liczącym pięć tęgich głów zespole prawdziwym tytanem pracy jest, pełniąca zaszczytną funkcję kierownika redakcji, Joanna Chrzanowska. Jak sama mówi, jej mąż już zdążył przyzwyczaić się do odgrzewanych kotletów. Te natomiast nie są mile widziane na łamach tygodnika, więc ważnym jest, aby regularnie karmić czytelników porcjami świeżych informacji. I ot cały przepis na… drugi dom.
– Praca dziennikarza wymaga wielu poświęceń, w głównej mierze nienormowany czas pracy, ale gdyby ktoś z naszego zespołu nie lubił tego co robi, po prostu by odszedł. Każdy z nas ma tutaj swoją małą misję – przekonuje pani Asia. – Owszem, czasami w domu jedynie sypiam, a mąż często jada obiad z telewizorem i kotami – opowiada z uśmiechem pani kierownik.
Również pozostała czwórka nie może narzekać na niedobór godzin spędzonych w redakcyjnych izbach. Doskonałym tego przykładem jest Krzysztof Szymański, weteran walk ze zmęczeniem, któremu dziennikarską rzetelność zdarzyło się opłacić nocką z głową na firmowym biurku.
– Czasem nietrudno o utratę rachuby czasu, każdemu może się zdarzyć przysnąć, zwłaszcza po kilkunastu godzinach pracy. Także mnie się to przytrafiło, a gdy się ocknąłem, wszystkie autobusy pożegnały już miejskie szosy. Więc rano nie musiałem się już spieszyć na przystanek – śmieje się pan Krzysztof.
Także graficy kutnowskiej gazety w redakcji czują się jak u siebie. Mowa głównie o Przemku Trafalskim, który w miejscu pracy ma swoje lary i penaty i… ciepłe kapcie do kompletu.
Siedziby nie tylko kutnowskich mediów cieszą się bezgranicznym oddaniem dziennikarzy. Redakcja zyskała sobie miano drugiego domu również wśród redaktorów innej lokalnej gazety – Nowej Gazety Lokalnej, Kędzierzyn Koźle.
– W małej gazecie trzeba znaleźć idealnego pracownika, który śledzi internet od świtu do zmierzchu i idzie spać z telefonem pod poduszką. Taki pracownik to skarb i marzenie każdego naczelnego. Takie osobniki jednak istnieją – przekonuje Grzegorz Łabaj, redaktor naczelny – Nieocenioną pomoc stanowią znajomi informatorzy w różnych służbach czy instytucjach, którzy podrzucą tematy. Jednak najważniejszy jest wyrozumiały partner, który wie, że jak niespodziewanie wychodzisz o 22 z domu, to nie idziesz z kolegami na piwo, tylko ciężko pracujesz na kawałek chleba – dodaje.
(JC)