tygodniksiedlecki.com – Trzeba się zasłużyć partii

Krzysztof Tchórzewski rekomendował jako kandydata do parlamentu Janusza Kobylińskiego.

Lista PiS kandydatów do Sejmu jest już właściwie gotowa. Główne miejsca należą do posłów, a żeby się znaleźć na pozostałych trzeba zasłużyć się partii.

Materiał powstał w ramach projektu Stowarzyszenia Gazet Lokalnych „Audytor wyborczy sieci mediów lokalnych” realizowanego z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego z Funduszy Norweskich.

– Zależy mi, aby na liście byli kandydaci, którzy coś znaczą – mówi poseł Krzysztof Tchórzewski o tworzeniu wyborczych list.

– Tchórzewski nie wystawi nikogo, kto może mu zabrać za dużo głosów. Taki jest klucz – twierdzi jednak członek PiS, a kolejny stawia mocną tezę: – Obecność na liście to wdzięczność za udział w politycznych bitwach o władzę w powiecie. Bo ludzie prawicy są tacy, że jak nie ma wojny, to sami wojnę między sobą toczą.

Ta dyskusja toczy się, od kiedy stało się wiadome, że z rekomendacji posła Tchórzewskiego na listach do parlamentu znajdzie się Janusz Kobyliński, starosta powiatu łosickiego.

W ostatnich latach w powiecie łosickim sporo się działo. Tamtejsze struktury PiS praktycznie rozpadły się w 2020 roku, po odwołaniu starosty Katarzyny Klimiuk. Wtedy jedni odeszli z partii, inni podzielili się na różne frakcje. O tej sytuacji mówią z goryczą byli i obecni członkowie lokalnego PiS. Zastrzegają jednak, że wypowiedzą się tylko anonimowo. Doniesienia, że starosta Janusz Kobyliński będzie na liście w okręgu siedlecko-ostrołęckim, komentują:

– Na listę do Sejmu wchodzą zawsze ci, którzy są już posłami. Kolejne osoby to nominaci z poszczególnych powiatów. W tej chwili struktury łosickiego PiS są rozwalone. Nie ma ludzi, nie ma organizacji. Bo czy organizacją można nazwać czterech ludzi, którzy kręcą się koło Kobylińskiego? To jest PiS? A Janusz Kobyliński został kandydatem do Sejmu, bo jest starostą? Tutaj ta kandydatura nie była z nikim konsultowana. Może dyskutowali w małym gronie, na jakimś spotkaniu ludzi, którzy ściśle współpracują z posłem Tchórzewskim. Wycina się takie osoby jak pani Klimiuk, bo po co im świeża krew. Wykosili ją i wszystko się w łosickim PiS skończyło.

Stracił, ale zyska?

Szefem łosickich struktur jest Janusz Kobyliński. Zastąpił Marka Gromadzkiego, byłego przewodniczącego rady powiatu, który doprowadził do odwołania Katarzyny Klimiuk z funkcji starosty (sam Gromadzki odszedł z polityki, gdy zaczął mieć kłopoty z prawem). Potem zajął też miejsce Katarzyny Klimiuk. – A był przecież szefem ARiMR. Obejmując funkcję starosty, stracił finansowo, więc już wtedy musiał dostać obietnicę, że mu się to kiedyś zwróci – twierdzi partyjny kolega Janusza Kobylińskiego.

Marek Gromadzki został szefem łosickich struktur w 2019 roku, tuż przed wyborami parlamentarnymi – Po to, by go wsadzić na listę do Sejmu – twierdzi nasz informator. – I zaczęła się polityczna bitwa w łosickim PiS. Wiedzieli, że Kaśka będzie chciała startować do Sejmu. Cztery lata wcześniej zdobyła w naszym powiecie 100 głosów więcej niż Tchórzewski, a tysiąc poza powiatem. Jako starosta była widoczna, pokazywała się z czołowymi politykami PiS. Przyjeżdżali do Łosic na jej zaproszenie, w tym prezydent Duda. A Marka, który doprowadził do jej odwołania, zrobili przewodniczącym łosickich struktur niezgodnie z przepisami. Owszem, głosowali na niego niemalże wszyscy, ale tylko Katarzyna Klimiuk miała opłaconą składkę członkowską. Więc tylko ona miała prawo głosu. Było wtedy straszne parcie, bo wiedzieli, że jak Kaśka wystartuje do Sejmu, to będzie zagrożeniem dla Tchórzewskiego.

Nie ugięła się, to…

Gdy tworzono listy wyborcze do parlamentu w poprzednich wyborach, kandydaturę Katarzyny Klimiuk zgłosił ówczesny wicewojewoda, a zarząd okręgowych struktur ją zarekomendował. Miała poparcie wszystkich, w tym posła Tchórzewskiego. – Mimo to namawiali ją, by zrezygnowała. Sam Tchórzewski kilka razy namawiał ją do tego. Ona się uparła i powiedziała, że skoro ją rekomendowano, to nie zrezygnuje. Już wtedy ją straszyli, że przestanie być starostą, ale się nie ugięła. Tchórzewski pojechał na Nowogrodzką, gdzie ostatecznie są zatwierdzane listy, i powiedział, że pani Klimiuk jednak zrezygnowała. To była nieprawda. Zrobił to za jej plecami. I, przepraszam za wyrażenie, ale na chama wsadził na listę Gromadzkiego – twierdzi działacz PiS.

Po wyborach w 2019 roku łosicki PiS się podzielił. Katarzyna Klimiuk pokazywała się publicznie ze swoimi zwolennikami, a Marek Gromadzki ze swoimi. Iskrzyło tak, że Klimiuk zapłaciła ostatecznie stanowiskiem.

Decyzja o jej odwołaniu przyszła z góry. Bo przestała grać w jednej drużynie z posłem Tchórzewskim, a zaczęła kolaborować z ministrem Henrykiem Kowalczykiem. No i niech pani zgadnie, komu się to nie spodobało? Ale wszystko się robi w białych rękawiczkach, wykorzystuje młodych i ambitnych. Zadanie pozbycia się Katarzyny Klimiuk dostał Marek Gromadzki. Poczekali do sesji absolutoryjnej – mówi nasz rozmówca.

Katarzyna Klimiuk skomentowała to jako polityczną rozgrywkę: „Kto ma pilota, ten ma władzę”.

To kto trzyma pilota?

A pilota, jak mówią nasi rozmówcy, od lat dzierży Krzysztof Tchórzewski. O roli posła mówi kolejny działacz PiS. – Gdy Gromadzki zrezygnował z szefowania strukturom, jego miejsce zajął Kobyliński. Ale nie było żadnego spotkania, głosowania. Po prostu poseł Tchórzewski tak powiedział, więc tak ma być. I tak jest z kandydaturą Kobylińskiego do Sejmu – zaznacza. – Ale Janusz Kobyliński nie ma zbyt wielkich szans, by dostać się do Sejmu – przewiduje.

Kolejny działacz ma swoją teorię: – Pani Klimiuk mogłaby zabrać Tchórzewskiemu sporo głosów, więc jej nawet nie brali pod uwagę. Poza tym, jak się już trafi na listę do Sejmu, to toruje się drogę do ciepłej posadki, choćby w jakiejś spółce Skarbu Państwa. Kobyliński zgodził się startować, bo pewno zawarli jakiś deal. Przecież udział w wyborach to wydanie sporych pieniędzy na kampanię, więc musi się to zwrócić.

Krzysztof Tchórzewski nie odpowiada wprost na zarzut, że boi się rywalizacji. – Dobieram kandydatów, którzy w moim przekonaniu są osobami znanymi i mają potencjał mówi. – Na tej zasadzie rekomendowałem Janusza Kobylińskiego, który ma najwyższy potencjał na terenie powiatu łosickiego i dobre relacje ze wszystkimi wójtami.

Pytamy Janusza Kobylińskiego, czy liczy na jakąś pracę za kandydowanie. – To spiskowa teoria dziejów – uśmiecha się starosta. Do tej pory nie miałem problemów z pracą, bez kandydowania. Poza tym nie jest do końca ustalone, że znajdę się na liście do Sejmu. Owszem, jestem brany pod uwagę i zgodziłem się, bo jak wszedłeś między wrony, to karcz jak one. Jednak ostatecznej decyzji jeszcze nie ma, moja kandydatura to nic pewnego, bo mam jedną wadę: nie jestem kobietą. A na liście z okręgu siedlecko-ostrołęckiego brakuje kobiet. Natomiast bardzo jestem ciekawy, czy powiat łosicki dojrzał do tego, żeby mieć swojego posła, który w Warszawie będzie walczył o interesy powiatu, czy wezmą górę inne racje.

Janusz Kobyliński dodaje, że proponowano na listę Urszulę Sadowską, obecną przewodniczącą rady powiatu. Nie zgodziła się, z braku czasu. Zwraca uwagę, że trudno jest znaleźć kandydata z niewielkiego powiatu.

Bo kampania wyborcza to czas i spore wydatki. Klucz wybierania kandydatów? To zależy od roku wyborczego. W poprzedniej kadencji było sporo chętnych. Ale były lata, że na listę wpisywało się jakichś znanych mieszkańców. To było, zanim PiS zaczął osiągać takie wyniki. Bo teraz centrala pilnuje, by każdy kandydat miał dobry wynik. Dlatego na listach umieszczają starostów, burmistrzów czy wójtów, czyli osoby rozpoznawalne – tłumaczy łosicki starosta.

“Słupów” na liście nie chcę

Poseł Tchórzewski jest szefem siedleckiego okręgu PiS, w skład którego wchodzą łosickie struktury partii. – Centrala w przyszłym miesiącu będzie zatwierdzać listę, ale przyznaję, że mam zamiar zaproponować Janusza Kobylińskiego na listę do Sejmu RP – mówi.

Zapytany, czy jest to wdzięczność za to, że w lokalnych rozgrywkach Kobyliński zgodził się zostać starostą, zaprzecza. – Chcę, aby na liście znalazły się osoby, które już mają doświadczenie w kandydowaniu. Zależy mi na kandydatach, którzy coś znaczą i są znani lokalnej społeczności. Przepraszam za kolokwializm, ale „słupów” na liście nie chcę. Janusz Kobyliński był burmistrzem, szefem ARiMR, radnym powiatowym, a teraz jest starostą. Jest osobą znaną lokalnie. Chcę, żeby lista była mocna. Czy Janusz Kobyliński ma szansę? Trudno powiedzieć. Ale przecież teraz do Sejmu weszła, jako rezerwowa, Iwona Kurowska z powiatu garwolińskiego. W wyborach dostała poniżej 5 tys. głosów, co nie jest wynikiem nieosiągalnym dla Kobylińskiego.

Poseł przyznaje, że kampania to koszty. Czy więc staroście obiecano coś w zamian, skoro ma wydać tyle pieniędzy?

– Nie, takich rozmów nigdy nie prowadzę, bo to są gruszki na wierzbie. Ja zaproponowałem mu kandydowanie i powiedziałem: „Jesteś najbardziej znany w powiecie łosickim”. Jak jest w PiS, to powinien dla PiS popracować – odpowiada poseł Tchórzewski. – Kobyliński jako starosta źle nie zarabia. Główna rzecz w kampanii to jest to, co kandydat sam chce wypracować, poprzez kontakty osobiste. Nie musi wykładać olbrzymich pieniędzy na promocję siebie czy partii. Oczywiście, materiały wyborcze są konieczne, ale większość przygotowuje centrala danej partii
politycznej. Niemniej jednak ulotka wyborcza kandydata jest wskazana.

Pytamy o Marka Gromadzkiego, mało wówczas znanego, ale umieszczonego na liście wyborczej. Czy dostał polecenie „utrącenia” Katarzyny Klimiuk?

– Pytanie jest prowokacyjne. On był kiedyś innym człowiekiem, a do wątku pani Klimiuk nie wracam – mówi poseł Tchórzewski. Pani Klimiuk nic nie straciła, bo zanim została starostą, miała pracę w ministerstwie i teraz też pracuje w ministerstwie. Więc nikt nikogo nie zniszczył. Wszystko jest w porządku. Wewnętrznie zostało ustalone, że takiego przetasowania dokonamy, bo tak uznała lokalna struktura. Ja nie walczyłem. Nie mam też zamiaru wydawać rozkazów w poszczególnych powiatach i mówić, co mają robić. Nie ja wsadzałem Gromadzkiego na listę do Sejmu. To była decyzja struktury łosickiej. Był przecież szefem struktur, dlatego był kandydatem. Ja nie jestem autokratą, by coś komuś narzucać. Z tego powodu rozwiązywanie problemów łosickich trwało, według części członków, zbyt długo.

Poseł, zapytany o zgodność z prawem wyboru Gromadzkiego na szefa, odpowiada: – Nie mieli opłaconych składek? Ja tego nie pamiętam, za dużo ode mnie pani wymaga. I widzę, że dużo pani wie lub udaje, że wie – ucina rozmowę.

A co z wizytą na Nowogrodzkiej i skreśleniem z listy Katarzyny Klimiuk za jej plecami, co sugerują niektórzy działacze PiS? – Nie skomentuję tego, bo dotyczy to naszych spraw wewnętrznych.

Poseł Tchórzewski nie ukrywa, że to on złożył propozycję, by Janusz Kobyliński był szefem łosickich struktur. – I jeśli został wybrany, to ja się cieszę, że mam taki autorytet. Janusz Kobyliński jest pełniącym obowiązki przewodniczącego zarządu terenowego, bo wybory wewnętrzne będą już po zakończonych wyborach parlamentarnych. Do mnie nikt się nie skarżył. Proszę zobaczyć, ile w rodzinach jest konfliktów. Ile osób się rozstaje, a pani chce, żeby w organizacji był superporządek? Co do Janusza Kobylińskiego, to wierzę w swoją intuicję. Jedni go mogą lubić, inni nie. Kandydaci, których udaje nam się umieścić na listach do Sejmu RP, to ludzie, którzy starają się w kampanii. Dlatego jako partia uzyskujemy dobre wyniki. Kandydatura Kobylińskiego to nie nagroda, to wzięcie dużej odpowiedzialności. Jeśli jest szefem struktur, to powinien się politycznie udzielać.

I trzeba dobrze pracować

Lista z okręgu siedlecko-ostrołęckiego będzie ostatecznie zatwierdzona na Nowogrodzodzkiej przez władze krajowe PiS.

Lista okręgowa jest już prawie gotowa, zostały tylko dwa miejsca dla centrali – mówi poseł Tchórzewski. – Nie ma przypadkowych osób, to mocne kandydatury. Nie umieszczamy osób, którym jesteśmy „wdzięczni”. Patrzymy na możliwości i rozpoznawalność, niekoniecznie musi to być osoba lubiana. Bo jak jest rozpoznawalna, to najczęściej uzyskuje dużo głosów.

Katarzyna Klimiuk nie była brana pod uwagę w tych wyborach, mimo że starosta sugerował, iż brakuje kobiet na listach. Poseł to potwierdza.

Nie powinna być rozczarowana, bo po odwołaniu wróciła do dobrej pracy – mówi. – U nas, gdy ktoś odchodzi z jakiejś funkcji, nie odchodzi przecież z organizacji. Zawsze o tego człowieka dbamy, staramy się, żeby znalazł dobre zatrudnienie, jeśli dobrze w kampanii wyborczej pracował.

Nasi rozmówcy twierdzą, że kluczem w tej wypowiedzi jest „dobrze pracował”.

– W naszym odczuciu to oznacza: „niszczył tych niewygodnych” – tłumaczą. – Nie jest prawdą, że dba się o wszystkich, bo ci niewygodni muszą sami o siebie zadbać. Im się rzuca kłody pod nogi. To, że pani Klimiuk pracuje w ministerstwie, nie jest zasługą Tchórzewskiego. Zostawili ją samą sobie, tak jak Iwonę Kurowską, która też została odwołana z funkcji wicestarosty garwolińskiego. Tylko Iwona teraz jest już fajna, bo jest medialna.


Marek Gromadzki wpadł w tarapaty, to odcięli się od niego całkowicie. Bo jak im w PiS nie pasujesz, to się ciebie pozbędą i nie zapytają, czy żyjesz.

MILENA CELIŃSKA

Janusz Kobyliński w 2005 r. startował z listy PiS do Sejmu. Zdobył 2050 głosów w okręgu (w powiecie łosickim 1238 głosy). Na Krzysztofa Tchórzewskiego zagłosowało wtedy w okręgu 8516 osób, a w powiecie łosickim 270. Janusz Kobyliński w 2014 roku przegrał wybory na burmistrza Łosic (na reelekcję) z Mariuszem Kucewiczem różnicą ponad tysiąca głosów. Został radnym powiatu łosickiego (398 głosów).

Na listach PiS do Sejmu w 2015 roku z powiatu łosickiego znalazła się Katarzyna Klimiuk, która nie była związana z lokalną polityką. Zdobyła w okręgu 2733 głosów (w powiecie łosickim 2063). Poseł Tchórzewski zdobył wtedy w powiecie łosickim 2168 głosów, a w okręgu ponad 2,6 tys. głosów.

W 2018 roku Janusz Kobyliński po raz kolejny starał się o fotel burmistrza, ale znów przegrał z Mariuszem Kucewiczem. Tym razem różnicą aż 2209 głosów. Na Janusza Kobylińskiego głosowało wtedy tylko 1210 osób. Rok później w wyborach parlamentarnych o mandat do Sejmu z powiatu łosickiego starał się Marek Gromadzki. Zdobył w powiecie łosickim 2175 głosów, a w okręgu 3024 głosy. Krzysztof Tchórzewski zdobył wtedy w powiecie łosickim 2168 głosów, a w okręgu ponad 2,6 tys. Janusz Kobyliński pracował wtedy jako szef łosickiej ARiMR, nie był radnym. W listopadzie 2020 roku PiS rekomendował go na starostę powiatu, którym jest do tej pory.

Link do tekstu: Trzeba się zasłużyć partii Tygodnik Siedlecki

Tagi :

Materiały

Udostępnij