Co kryją wyrobiska po nielegalnej kopalni w Strzyżowie? – cykl

Cykl tekstów nominowanych w konkursie SGL Local Press 2017  w kategorii „dziennikarstwo śledcze i interwencyjne
Autor: Aneta Urbanowicz, Tygodnik Zamojski

Część I.

Wyrobisko – śmietnisko

 Do tzw. kopalni piasku w Strzyżowie w gm. Horodło wiedzie droga gruntowa. Teren ten, choć leżący w Nadbużańskim Obszarze Chronionego Krajobrazu, staje się składowiskiem śmieci. Wywrotki z całej Polski dniami i nocami zwożą tam odpady, które od razu są zakopywane. Terenu kopalni pilnuje pracownik firmy.  Nikt obcy nie ma tam wstępu. Sprawę bada Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska w Zamościu.

Temat tzw. kopalni piasku w powiecie hrubieszowskim jest bardzo rozległy. Ma wiele wątków. Ale wspólnym mianownikiem wydaje się być osoba starosty Józefa Kuropatwy.

Nielegalne wydobycie

Z naszych informacji wynika, że od jakiegoś czasu sprawą interesuje się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ma ona związek z budową obwodnicy Hrubieszowa. Z kopalni w Podhorcach (gm. Werbkowice) i w Strzyżowie był zwożony piasek do budowy nasypów przy wiaduktach. Problem w tym, że kopalnie działały nielegalnie, bez koncesji. Dzierżawcą gruntów w Podhorcach była  Pracownia Geologii Geotechniki i Inżynierii Środowiska Salgeo z Warszawy, zaś wydobyciem pisaku w Strzyżowie zajmowała się firma z Leżajska.

-Marszałek województwa opiniuje udzielenie koncesji na wydobywanie kopalin wyłącznie na wniosek starosty, nie przedsiębiorców wnioskujących o jej udzielenie. Marszałek Województwa Lubelskiego nie opiniował na wniosek Starosty Hrubieszowskiego udzielenia koncesji na wydobywanie kopalin w Podhorcach i w Strzyżowie. W związku z powyższym nie mogły być udzielone koncesje – wyjaśnia Beata Górka, rzecznik prasowy Marszałka Województwa Lubelskiego.

W przypadku legalnego koncesjonowanego wydobycia piasku, gminy otrzymują wpływy z podatku (płaci je wydobywający). W tym przypadku do budżetu gmin Werbkowice i Horodło nie wpływały pieniądze. Przedsiębiorca, który uzyskał koncesję wnosi też do budżetu państwa spore opłaty eksploatacyjne (od tony wydobytego piasku). A jak nie ma koncesji, to nie ma opłat.

Była za to rekultywacja terenów rolniczych. Decyzję na rekultywację wydawał starosta Józef Kuropatwa. W momencie uzyskania informacji, że prowadzone jest nielegalne wydobycie kopalin powinien naliczyć opłaty za wydobycie piasku. Dlaczego tego nie zrobił? Bo jak przekonuje nie była to żadna kopalnia.

„W latach 2013-2014 wydano decyzję o rekultywacji terenu rolniczego a nie po kopalni piasku, panu Ireneuszowi Lipianinowi. W 2015 r wydano również decyzję o rekultywacji terenu rolniczego firmie RT Artex. Ostateczny termin zakończenia rekultywacji wyznaczono na 29 lutego 2016 r. Pomimo upływu terminu i wezwania strony nie zostały wykonane obowiązki procesu rekultywacji” – odpowiada mailowo starosta.

Jakie odpady?
Inna kwestia to przetwarzanie odpadów na terenie nielegalnej kopalni w Strzyżowie (działka ma ponad 4 ha powierzchni). Wywrotki kursują tak kilka razy dziennie. Koparka robi dziurę i na bieżąco zasypuje odpady, których tam być nie powinno. Na teren „kopalni” wstęp jest wzbroniony. Terenu pilnuje pracownik firmy. Z naszych informacji wynika, że mogą tam trafiać niebezpieczne odpady. Jeśli rekultywacja ma być prowadzona w kierunku rolnym, odpady inne niż mineralne (gruz, urobek, popiół, ziemia z placów budów) nie wchodzą w grę.

Starostwo Powiatowe w lutym br. na wniosek firmy Krusz – Piask Ireneusza Lipianina z Leżajska wydało zezwolenie na przetwarzanie odpadów. Pomimo zgłoszeń na policji o składowaniu odpadów, sprawę zbagatelizowano. Wprawdzie policjanci z Hrubieszowa byli na miejscu, ale nie stwierdzili nieprawidłowości. Bo jak niby mieli to zrobić, skoro wszystko jest od razu zasypywane. Poważnie sprawę potraktowała jedynie Małgorzata Skwarek, kierownik zamojskiej delegatury WIOŚ. – Otrzymaliśmy pismo, iż w wyrobisku składowane są niebezpieczne odpady. Napisaliśmy do starostwa wniosek o wyjaśnienia. W ub. tygodniu starostwo odpowiedziało, że po przeprowadzonych kontrolach, również w obecności przedstawicieli gminy Horodło, nie stwierdzono naruszeń decyzji zezwalającej firmie Krusz -Piask na prowadzenie przetwarzania odpadów. Pomimo takiego stanowiska starostwa WIOŚ przeprowadzi swoją kontrolę  – wyjaśnia kierownik Małgorzata Skwarek.

W związku z licznymi skargami mieszkańców Strzyżowa, pracownicy UG w Horodle piszą pisma do starostwa czy oby na pewno rekultywacja jest zgodna z decyzją. W marcu odbyło się spotkanie urzędników gminy i starostwa oraz radnych. Wspólnie udali się na teren „kopalni. -Widzieliśmy fruwające tam worki foliowe i plastikowe butelki. W protokole jest to uwzględnione. Ale starostwo cały czas obstaje przy tym, że wszystko jest zgodne z decyzją o rekultywacji – mówi jeden z  gminnych urzędników.

Cześć II.

Wielki kant nad Bugiem

Po naszej publikacji temat nielegalnej kopalni jak i składowiska odpadów w Strzyżowie w kręgu zainteresowania prokuratury i TVN

Nasze dziennikarskie śledztwo wykazało, że teren nielegalnej kopalni w Strzyżowie stał się wielkim śmietniskiem. Potwierdzili to dziennikarze TVN, którzy przez tydzień z ukrycia nagrywali nielegalny proceder. Tony śmieci lądowały w wyrobiskach, by chwilę później nie było po nich śladu.

W tekście pt. „Wyrobisko – śmietnisko” z 5 lipca opisaliśmy wielowątkową sprawę, której wspólnym mianownikiem wydaje się być hrubieszowski starosta. Ustaliliśmy, że na teren nielegalnej kopalni piasku w Strzyżowie w gm. Horodło, leżącej w Nadbużańskim Obszarze Chronionego Krajobrazu (działka prywatna o pow. ponad 4 ha) od kilku miesięcy zwożone były odpady. Ten nielegalny proceder odbywał się na oczach wszystkich. Tony śmieci lądowały w kilkumetrowych wyrobiskach.

Po naszej publikacji starosta Józef Kuropatwa 17 lipca złożył zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Zamościu. Zgodnie z właściwością miejscową, materiały trafiły do Hrubieszowa.  – Starosta powołując się na publikację w TZ poinformował o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na nieodpowiednim postępowaniu z odpadami – wyjaśnia Artur Kubik, prokurator rejonowy z Hrubieszowa.

Śledczy wszczęli postępowanie sprawdzające, ale przejęła je Prokuratura Okręgowa w Zamościu. Postępowanie miało być prowadzone razem z tzw.  sprawą matką (wielowątkowym śledztwem dotyczącym nieprawidłowości  w starostwie powiatowym w Hrubieszowie). – Z uwagi na charakter sprawy, zależy nam na tym by szybko zakończyć to postępowanie. Dlatego zdecydowaliśmy, że śledztwo będzie prowadzone oddzielnie w kierunku bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia. 8 sierpnia zostały przeprowadzone kluczowe czynności mające na celu ustalenie planu śledztwa. Dla przyśpieszenia postępowania, sprawą będzie zajmować się co najmniej 3-4 prokuratorów (z reguły śledztwo prowadzi jeden) – wyjaśnia Jerzy Ziarkiewicz, prokurator okręgowy w Zamościu.

Po co te kontrole?
Tej bulwersującej sprawy nie można rozpatrywać bez szerszego kontekstu. Ma ona bowiem związek z wielomilionową budową obwodnicy Hrubieszowa. Z kopalni w Strzyżowie był zwożony piasek do budowy nasypów przy wiaduktach. Jak ustaliliśmy kopalnia działała nielegalnie, bez koncesji (a zatem i sporych opłat eksploatacyjnych płaconych od tony wydobytego piasku). Piasek był wydobywany pod płaszczykiem tzw. rekultywacji gruntów (decyzje wydawał starosta Józef Kuropatwa). A teraz – również pod pozorem rekultywacji – były zwożone odpady w celu wyrównania terenu. Ale jeśli rekultywacja ma być prowadzona w kierunku rolnym, nie mogą tam trafiać odpady inne niż mineralne (kompost, gruz, urobek, popiół, ziemia z placów budów). Tą sprawą również zajmuje się prokuratura.

Zachowanie starosty może dziwić, zważywszy na fakt, że cały czas stał na stanowisku, iż w Strzyżowie nic niepokojącego się nie dzieje. Gdy urzędnicy z Horodła prosili go o wyjaśnienia, wysyłał swoich urzędników na kontrolę, po czym zapewniał, że „nie stwierdzono naruszeń decyzji zezwalającej firmie Krusz -Piask na prowadzenie przetwarzania odpadów”. Taką odpowiedź dostała też zamojska delegatura Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska. – 11 lipca skierowaliśmy kolejne zapytanie do Starostwa Hrubieszowskiego m.in. czy były wykonywane odkrywki w miejscach  przetwarzania odpadów. Z udzielonej odpowiedzi wynika, że w dniu 6 lipca (nazajutrz po publikacji TZ – red.), wykonano 4 odkrywki, w których nie stwierdzono obecności odpadów niebezpiecznych. Starostwo poinformowało również o uczestnictwie w oględzinach działki razem z przedstawicielami Wydziału do Walki z Korupcją w Lublinie w dniu 14 lipca. W tym przypadku również nie zauważono zagrożenia dla środowiska.

Odpowiedź nie zadowoliła inspektorów WIOŚ, którzy zażądali od przedstawiciela firmy Krusz Piask kopii kart przekazania odpadów.  -Wystąpiliśmy też do urzędów marszałkowskich w województwach lubelskim, podkarpackim, śląskim i świętokrzyskim, na terenie których działalność prowadzą podmioty przekazujące odpady firmie Krusz Piask, oraz do firm „śmieciowych” o przesłanie informacji o ilościach i rodzajach odpadów przekazanych spółce Krusz Piask w latach 2014 – 2017 – dodaje kierownik Skwarek.

A co w tej kwestii zrobiła policja? Mieszkańcy alarmowali, dzwonili do dyżurnego KPP w Hrubieszowie, wskazywali nawet numery rejestracyjne pojazdów przywożących odpady. Wprawdzie policjanci z Hrubieszowa byli na miejscu, ale nie stwierdzili nieprawidłowości. Bo jak niby mieli to zrobić, skoro odpady były od razu zasypywane. Chyba, że wykazaliby się większą czujnością i na przykład wykorzystali w tym celu drona, mogli też poprosić Straż Graniczną o użyczenie helikoptera. Nie mówiąc, że wystarczyło stanąć nieoznakowanym radiowozem na parę godzin przy drodze do wyrobiska.

Trudno nie odnieść wrażenia, że służby nie dążyły do wyjaśnienia tej sprawy. Dopiero pod naciskiem mediów, postanowiły działać. W tym kontekście zawiadomienie starosty o popełnieniu przestępstwa dopiero dwa tygodnie po naszej publikacji wydaje się być pozorowanym działaniem. To Starostwo Powiatowe powinno na bieżąco kontrolować rekultywowany teren. W latach 2013-2014 wydało decyzję o rekultywacji terenu rolniczego Ireneuszowi Lipianinowi, w 2015 r. – firmie RT Artex. Ostateczny termin zakończenia rekultywacji minął 29 lutego ub.r., a prace nie zostały wykonane. W lutym na wniosek firmy Krusz – Piask Ireneusza Lipianina z Leżajska starosta wydał kolejne zezwolenie – tym razem na przetwarzanie odpadów w kierunku rolnej rekultywacji, za pomocą kompostu wytworzonego z odpadów zielonych, minerałów (piasku i kamieni) oraz gleby i ziemi.

Kto zarabia na śmieciach?

Sprawa nabrała tempa, gdy dziennikarze TVN nagrali wywrotki wysypujące tony śmieci do wyrobisk. Przy okazji materiałów w „Faktach” skompromitowali się hrubieszowscy urzędnicy, podlegli staroście Kuropatwie (ten na szczęście w tym czasie przebywał na urlopie). Piotr Różański, geodeta powiatowy przed kamerą zapewniał: „Pan ma jakieś informacje, które są nieprawdziwe, bo tam nikt śmieci nie wysypuje i to jest nieprawda. Co, może lądują z góry, ktoś zrzuca, z samolotu może… – próbował kpić. Ale teraz to z niego kpi cały powiat.

Najciekawsze było jednak tłumaczenia Wioletty Lipianin-Nowak, właścicielki nielegalnej kopalni w Strzyżowie, i osoby związanej rodzinnie z firmą, która rekultywuje teren. – Mówi pan, że jakieś worki wjechały. Zatłukłabym Marka, gdyby tak było. Jeżeli mi pokażecie nagranie, że samochód zrzucił chociaż jeden worek, to udowodnię panu, że w piątek on to rękami wyciągnie – mówiła dziennikarzom TVN.

A kim jest przywołany przez nią pan Marek? To rolnik, który na miejscu zarządza zakopywaniem śmieci w ziemi.

Póki co pan Marek nic rękami z wyrobisk nie wyciąga, za to koparka owszem. W poniedziałek, 7 sierpnia odbyła się bowiem kontrola. Do Strzyżowa przyjechali pracownicy WIOŚ z Zamościa, policjanci, urzędnicy ze starostwa w Hrubieszowie, UG w Horodle i przedstawiciel Sanepidu. – Wykonaliśmy 7 odkrywek o głębokości od 0,5 do 1,5 m. Miejsca zostały wybrane losowo. W każdej odkrywce były zmieszane odpady komunalne, zgniłe resztki, plastiki, ubrania, gazety. W odkrywkach nie stwierdzono odpadów niebezpiecznych. Śmieci były przysypane urobkiem i ujeżdżone. Pobraliśmy próbki, które trafią do laboratorium i zostaną poddane analizie. Obecnie niemożliwe jest jednoznacznie określenie masy zdeponowanych odpadów. Wykonanie odkrywek w różnych miejscach działki oraz obecność śmieci w każdej z nich sugeruje, że odpady te mogły być zdeponowane na całej jej powierzchni – wyjaśnia Małgorzata Skwarek, kierownik zamojskiej delegatury WIOŚ.

Co ciekawe inspektorzy WIOŚ, sześć odkrywek wykonali na 4 ha działce (objętej aktualną decyzją na przetwarzanie odpadów), natomiast odkrywkę nr 7 wykonali na działce sąsiedniej, ze względu na podejrzenie zakopania odpadów również na jej terenie. Na niej również natrafiono na odpady choć nie ma decyzji na rekultywację tej działki, ani na przetwarzanie na jej terenie odpadów. Termin ostatniej decyzji na przetwarzanie odpadów dotyczący tej działki upłynął 30 listopada 2014 r. (w czasie gdy firma Dromet z Częstochowy zeszła z budowy obwodnicy Hrubieszowa – 2 grudnia 2014 r. GDDKiA odstąpiła od umowy z Drometem).

Po ostatniej kontroli starostwo wszczęło dwa postępowania administracyjne. Pierwsze w sprawie cofnięcia decyzji zezwalającej na prowadzenie przetwarzania odpadów przez firmę Krusz Piask, drugie w sprawie wygaśnięcia decyzji na rekultywację terenu ww. działki przez spółkę RT ARTEX z Krakowa.

Część III.

Szwindel na piasku i śmieciach

Obszar wielkości trzech boisk wypełniony śmieciami, ciężarówki kursujące całą dobę w strefie nadgranicznej… Ale nikt nic nie widział.

 Krzysztof Bożek, wójt gminy Horodło twierdzi, że ktoś w związku z nielegalnym składowaniem odpadów w Strzyżowie, miał mu grozić. Ale dlaczego nie powiadomił o tym organów ścigania? Nie wystosował również żadnego pisma do WIOŚ informującego o tym, że na jego terenie może dochodzić do przekrętu na wielką skalę. Co zrobiła policja? Przecież funkcjonariusze dostali informacje o niebezpiecznych odpadach?

 A co w tej kwestii zrobił starosta hrubieszowski, odpowiedzialny za decyzje dotyczące rekultywacji tego terenu? Kto jeszcze wiedział o sprawie, ale wolał siedzieć cicho? Zamojska Prokuratura Okręgowa bada nie tylko wątek zagrożenia życia w związku z zalegającymi fragment Nadbużańskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu odpadami, ale również niedopełnienia obowiązków. Funkcjonariusz publiczny, który działa na szkodę interesu publicznego podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. A jeśli nie dopełnia obowiązku w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, sankcja jest ostrzejsza – nawet 10 lat więzienia.

Anonimy i strach wójta

Teren nielegalnej kopalni w Strzyżowie w gm. Horodło stał się wielkim śmietniskiem. To już nie podejrzenia, tylko fakty. Jako pierwsi opisaliśmy ten nielegalny proceder. Na prywatną działkę o pow. ponad 4 ha miesiącami zwożone były śmieci. Dopiero po naszej publikacji starosta Józef Kuropatwa złożył zawiadomienie do prokuratury. Trudno nie odnieść wrażenia, że zrobił to w celu uniknięcia zarzutu niedopełnienia obowiązków? Dotychczas bowiem, stał na stanowisku, iż w Strzyżowie nic niepokojącego się nie dzieje. Gdy urzędnicy z Horodła prosili go o wyjaśnienia, wysyłał swoich urzędników na kontrolę, po czym zapewniał, że „nie stwierdzono naruszeń decyzji zezwalającej firmie Krusz -Piask na prowadzenie przetwarzania odpadów”. Co ciekawe 6 lipca (nazajutrz po publikacji TZ – red.),  na wniosek starostwa wykonano 4 odkrywki, w których nie stwierdzono obecności odpadów niebezpiecznych.

O ile zachowanie starosty wydaje się asekuracyjne, o tyle zachowanie wójta to już Bareja w najczystszej, „misiowej” formie. Krzysztof Bożek

ograniczył się jedynie do próśb o wyjaśnienia kierowanych do starostwa. Po czym zadowalał się odpowiedzią starosty, iż „nie stwierdzono naruszeń decyzji zezwalającej firmie Krusz -Piask na prowadzenie przetwarzania odpadów”. Teraz próbuje się wybielać? Publicznie przyznaje, że to z „jego środowiska wyszły anonimy w tej sprawie”. Choć jako funkcjonariusz publiczny jest zobowiązany do niezwłocznego informowania organów ścigania o takich sytuacjach. Oficjalnie i na piśmie. Mówi o psychozie strachu – ponoć nieobcej również jemu jako gospodarzowi gminy – wywołanej przez ochroniarzy pilnujących wyrobiska.

Zespół trzech

7 sierpnia do Strzyżowa przyjechali pracownicy WIOŚ z Zamościa, policjanci, urzędnicy ze starostwa w Hrubieszowie, UG w Horodle i przedstawiciel Sanepidu. Wykonali 7 odkrywek o głębokości od 0,5 do 1,5 m. Miejsca zostały wybrane losowo. W każdej odkrywce były zmieszane odpady komunalne, zgniłe resztki, plastiki, ubrania, gazety. Śmieci były przysypane urobkiem i ujeżdżone. -Wykonanie odkrywek w różnych miejscach działki oraz obecność śmieci w każdej z nich sugeruje, że odpady te mogą być zdeponowane na całej jej powierzchni – wyjaśnia Małgorzata Skwarek, kierownik zamojskiej delegatury WIOŚ.

Rekultywacja miała być prowadzona w kierunku rolnym, zatem nie mogły tam trafiać odpady inne niż mineralne.

Śledztwo prowadzi zespół trzech prokuratorów z zamojskiej Prokuratury Okręgowej. -W ubiegłym tygodniu prokuratorzy przez kilka dni byli na miejscu. Do dyspozycji mieli ciężki sprzęt. Chcemy bowiem odsłonić całą działkę, by wykluczyć  możliwości pominięcia miejsc, w których mogą być złożone na przykład odpady medyczne czy niebezpieczne chemikalia – wyjaśnia Jerzy Ziarkiewicz, prokurator okręgowy w Zamościu.

Okazało się, że na dogłębne zbadanie i oględziny terenu potrzeba będzie co najmniej trzech tygodni. Gdzie koparka nie sięgnęła łyżką, to odsłaniała pokłady śmieci. Śledczy pracowali w asyście nie tylko policji ale pracowników Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, i strażaków (w razie gdyby doszło do zagrożenia chemicznego).

Na zlecenie prokuratury czynności prowadzi też KWP w Lublinie. W  ub. tygodniu bladym świtem funkcjonariusze weszli do siedziby spółki Krusz-Piask z Leżajska (tej która prowadziła w Strzyżowie rekultywację) i innych współpracujących z nią firm, zwłaszcza tych świadczących jej usługi transportowe. Podczas przeszukań policjanci przejęli dokumentację.

Poza tym prokuratorzy zgromadzili materiały dotyczące wyrobiska powstałe w Komendzie Powiatowej Policji w Hrubieszowie, tamtejszym starostwie oraz w Urzędzie Gminy Horodło. Zajęli się też firmami, które dowoziły śmieci do Strzyżowa.

Radcy prawni starostwa powiatowego pracują nad wystąpieniem do firmy Krusz-Piask, aby zabrała odpady z wyrobiska. Wyegzekwowanie tego będzie trudne. Sprawa najprawdopodobniej trafi do sądu.

Tagi :

SGL Local Press

Udostępnij