Głuche telefony w nocy, czyli rozmowa z dziennikarzem śledczym Pawłem Pełką

Rozmawiamy z Pawłem Pełką, autorem artykułu „Schronisko pana dyrektora”, który zwyciężył w konkursie SGL Local Press 2015 w kategorii dziennikarstwo śledcze i interwencyjne

Na początek kilka słów o pana doświadczeniu zawodowym, jak to się stało, że jest pan dziennikarzem?

Właściwie od zawsze miałem w sobie ciekawość świata i chęć do pisania. Niedługo po maturze rozpocząłem współpracę z tygodnikiem lokalnym Nasze Strony. Podobało mi się, że pisząc teksty, w pewnym sensie naprawiam świat. Później przez 5 lat pracowałem w Dzienniku Polskim, tutaj poznałem Piotra Gryźlaka, sporo się od niego nauczyłem. Ceniłem go jako szefa, bo lubił tematy kontrowersyjne, a w tej branży zdarzają się również tacy naczelni, którzy preferują spokojne tematy. Wracając do mojego doświadczenia zawodowego, od 12 związany jestem z Tygodnikiem Podhalańskim.

Jak długo trwały prace nad artykułem „Schronisko Pana Dyrektora”? Co sprawiło panu największe trudności w przygotowywaniu materiału?

Prace nad artykułem nie trwały długo, około 10 dni. To zupełny przypadek, że zająłem się tym tematem. Babia Góra, w której powstawało schronisko oddalona jest od Zakopanego o 80 kilometrów. Na co dzień nie zajmuję się tym terenem. Pewnego weekendu zorganizowałem sobie w czasie wolnym wypad w góry. Przy wejściu na szlak zobaczyłem teren budowy. Zrobiłem więc zdjęcie. Po powrocie zacząłem grzebać przy tym temacie. Okazało się dyrektor Babiogórskiego Parku Narodowego wydał sam sobie jeden z dokumentów, który był potrzebny do pobudowania schroniska dla turystów. Po publikacji przestał być dyrektorem.

Czy w pracy dziennikarza śledczego czuł się pan zagrożony i miał takie momenty, kiedy chciał pan zrezygnować z tej pracy?

Byłem zagrożony, ale rezygnować nigdy nie chciałem. Szczególnie utkwił mi w pamięci temat dotyczący zabójstwa w Zakopanem Pershinga, domniemanego szefa gangu pruszkowskiego. Niektóre sceny z życia przypominały te filmowe. Na przykład z informatorem spotykałem się w pustym kościele. On siedział za mną i opowiadał. W związku z tym tematem otrzymywałem też w nocy głuche telefony. Takich tematów w pracy dziennikarza nie ma jednak na pęczki. Częściej wytyka się na przykład błędy władzy. Trzeba się przyzwyczaić do tego, że w pewnych kręgach nie jest się lubianym.

Na zdjęciu Paweł Pełka odbiera  nagrodę w konkursie SGL Local Press 2015 w kategorii dziennikarstwo śledcze i interwencyjne. Fot. Joanna Chrzanowska
Rozmawiała Joanna Chrzanowska, Gazeta Lokalna Kutna i Regionu

 

Tagi :

Aktualności

Udostępnij