Tekst nominowany w konkursie SGL Local Press 2019 w kategorii krótka forma tekstowa

„Morderstwo, którego nie było” Ramona Wieczorek, Czas Chojnic

Zabójstwo kobiety z zimną krwią z użyciem noża i mała dziewczynka, która była świadkiem tej tragedii – tak według zgłoszenia miało wyglądać ubiegłotygodniowe przedpołudnie w jednym z domów w gminie Konarzyny. Okazało się, że pięciolatka podczas zabawy telefonem wybrała numer alarmowy i opowiedziała dyżurnemu mrożącą krew w żyłach historię. Funkcjonariusze podeszli do sprawy poważnie.

Dyżurny, który w środę (27.02) pełnił służbę w Wojewódzkim Centrum Powiadamiania Ratunkowego, musiał się zdziwić, gdy odebrał telefon od pięciolatki. Jeszcze bardziej był zaskoczony, gdy usłyszał, w jakiej sprawie dzwoni dziewczynka. – Mieszkanka gminy Konarzyny poinformowała dyżurnego, że jej mama nie żyje – mówi Justyna Przytarska, rzeczniczka prasowa chojnickiej policji. – W trakcie fachowo przeprowadzonej przez pracownika rozmowy rzeczowo opisała, że w domu było dwóch obcych mężczyzn.

Otworzyła babcia

Pięciolatka wyjaśniła, że nie zna tych panów. Mieli oni ugodzić nożem jej mamę. Podała sporo szczegółów zajścia. Wszystko brzmiało bardzo wiarygodnie. – Po otrzymaniu takiego sygnału dyżurny niezwłocznie przystąpił do działania – dodaje Przytarska. Informacja postawiła na nogi całą policję. Na miejsce od razu zostali wysłani mundurowi, którzy byli w okolicy. Prócz tego do miejscowości w gminie Konarzyny pojechali także funkcjonariusze z wydziału kryminalnego. Służby bardzo poważnie potraktowały sytuację, zwłaszcza że z opowieści dziewczynki wynikało, iż sprawcy wciąż są jeszcze w domu, w którym miało dojść do zdarzenia.

Gdy policjanci zapukali do drzwi, otworzyła babcia pięciolatki. Była zaskoczona sprawą, z którą przyszli mundurowi. – Policjanci poinformowali ją o wszystkim, sprawdzili też dom. Była tam dziewczynka, której dane zgadzały się z wcześniej podanymi dyżurnemu, oraz jej mama, cała i zdrowa – wyjaśnia Justyna Przytarska.

Bawiła się telefonem

Okazało się, że mama dała córce do zabawy telefon z wyjętą kartą SIM. Z takiego aparatu można jednak połączyć się z numerem alarmowym 112. To właśnie udało się dziewczynce. Skąd przyszła jej do głowy tak makabryczna opowieść? Nie wiadomo. – W rozmowie dziecko nie umiało wyjaśnić, dlaczego opowiedziało dyżurnemu historię o takiej treści – dodaje rzeczniczka.

Policjanci porozmawiali z mamą dziewczynki. Zwrócili jej uwagę, by cały czas sprawdzała, czym i w jaki sposób bawi się jej dziecko. – Skończyło się na pouczeniu – mówi Przytarska. – Apelujemy do rodziców, by mieli na oku swoje dzieci i rozmawiali z nimi również na tematy związane z alarmowaniem. Podczas naszych pogadanek w przedszkolach czy szkołach wyczulamy, że numer alarmowy należy wybierać tylko w sytuacjach zagrożenia życia lub zdrowia albo gdy zauważymy pożar.

 

 

Konkurs SGL Local Press 2019 wsparli:

belka z logo2019 1

 

Tagi :

Bez kategorii

Udostępnij