Dziennikarka, która interweniowała w sprawie kotów stanie przed sądem

Policja nie umorzyła sprawy Dominiki Wolak, dziennikarki tygodnika „Nowiny Nyskie”  (Nyskie Towarzystwo Społeczno – Kulturalne), która próbowała wyjaśniać czy bezdomne koty sterylizowane i kastrowane w miejscowym gabinecie weterynaryjnym rzeczywiście chorują i giną po tych zabiegach.  7 lutego br. dziennikarka stanie przed Sądem Rejonowym w Nysie.

Dominika Wolak pisała w „Nowinach Nyskich” o kotach z Paczkowa już w czerwcu br. Działkowcy z tej miejscowości, którzy opiekowali się bezdomnymi kotami opowiadali jej, że koty po zabiegach w jednym z nyskich gabinetów wracają bardzo chore albo zdychają. Lekarka, która te zabiegi wykonywała  podpisała  na nie kontrakt z gminą czyli operowała zwierzęta za publiczne pieniądze.

Dziennikarka zainteresowała się sprawą. W efekcie policja postawiła jej zarzut, że mimo wezwań personelu gabinetu weterynaryjnego  nie chciała go opuścić. Początkowo policja oskarżyła dziennikarkę, że wtargnęła do gabinetu naruszając jego mir domowy. Zarzut zmieniła dopiero po tym, kiedy prawnik Centrum Monitoringu Wolności Prasy Michał Ł. Jaszewski uznał  w swojej opinii działania nyskiej policji za bezprawne. „.Wg mojej opinii nie ma przesłanek do wszczęcia postępowania z art. 193 k.k. Bowiem zgodnie z w/w przepisem, karze podlega czyn polegającym na tym, że: „Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza  ….” podczas gdy w tym przypadku nie zostały spełnione znamiona czynu. Miała miejsce sytuacja, w której właściciel lokalu wpuścił dziennikarza, a następnie pod wpływem okoliczności, emocji zmienił zdanie i próbował go usunąć. W tej sytuacji postawienie zarzutu przez Policję było nietrafione i przedwczesne” – stwierdził w swojej opinii.

– Pod koniec lipca ub. roku weszłam do gabinetu, by ustalić szczegóły autoryzacji wcześniejszych wypowiedzi lekarki i jeszcze z nią porozmawiać. Wpuściła  mnie pracownica – opowiada Wolak. Dziennikarka lekarki nie zastała, zauważyła jednak, że mimo 30 – stopniowego upału koty nie mają wody w miskach. Zaczęła robić zdjęcia. To rozzłościło lekarkę, która właśnie wtedy weszła do gabinetu. Lekarka wszystkiemu zaprzecza. Twierdzi, że koty nie dostawały wody, bo czekały na zabiegi chirurgiczne.
Z kolei dziennikarka oskarżyła lekarkę o tłumienie lub utrudnianie krytyki prasowej.  26 stycznia br. nyska policja przyjęła je wszczynając dochodzenie „w sprawie”.

MW

 

 

Tagi :

Bez kategorii

Udostępnij